Był wieczór. Wielki budynek Akademii dość upiornie majaczył przede mną. Wyszczerzyłem się. Będzie ciekawie czy nudno- a wtedy zwieję? Jak dotąd nikogo nie spotkałem. Gdzie są wszyscy? Śpią? Robi się ciemno, to fakt, ale to akademia, tu nie ma czegoś takiego, jak śpiący uczniowie... poza tym są tu wampiry. Wyczuwałem je w pokojach. Dlaczego tylko nie ma ich tutaj?
- Hej!
Odwróciłem się na pięcie do wysokiej wampirzych zmierzającej w moją stronę.
- Co tu robisz?- spytała, zatrzymawszy się przede mną. Miała długie, ciemne włosy i błękitne oczy. Przyjrzałem się. Dziwnie ułożone włosy. Część była zaczesana do kucyka, ale druga strona opadała na bok skrócona. Nauczycielka czy uczennica?
- Sam się zastanawiam- wyszczerzyłem się pogodnie- A gdzie powinienem być?
- W swoim pokoju! Nie udawaj niewiniątka!- warknęła. Spojrzałem zaskoczony.
- Co ci się stało? Nie bądź taka zła! Nie mam pokoju. Jestem nowy.
Wyczułem zmieszanie, ale zręcznie ukryła je pod maską zaskoczenia.
- Nowy uczeń? Dyrektor nie wspominał o nowym uczniu. I czemu przyjechałeś tak późno?
- Pociąg miał opóźnienie- wzruszyłem ramionami z uśmiechem- Kim jesteś? Nauczycielem czy uczniem?
- Jestem Sandra- mruknęła z lekką złością. Chyba mnie nie polubiła...- Uczę wampiry. A ty jak się zwiesz?
- Będziesz mnie uczyć!- ucieszyłem się- Say Aruccio.
- A, o takiej osobie słyszałam- uśmiechnęła się złośliwie- Ale myślałam, że to uczennica.
Nie dałem się sprowokować.
- Mogłabyś zaprowadzić mnie do mojego pokoju?
- Oczywiście.
Ruszyła w stronę, jak się domyśliłem, męskiego akademika, więc ruszyłem za nią. Moja torba podobno została już tu przywieziona. Plecak miałem na ramieniu. Wampirzyca zatrzymałą się przed wejściem do budynku.
- To jest męski akademik- wskazała go- Nie wejdę tam jako kobieta, więc musisz sobie sam poradzić. Dam ci przykład przestrzegania zasad. Obyś więcej razy nie złamał regulaminu!- ostrzegła- Nie chcę cię widzieć na zewnątrz pod wieczór bez zgody.
- Jesteśmy w akademii- rozłożyłem ręce z niedowierzaniem- Spodziewasz się, że wszyscy będą tu grzeczni? Szczególnie ci, których tu uwięzili?
- Nie uwięzili cię- zauważyła zimno.
- Kto powiedział, że mówię o sobie?- uśmiechnąłem się szeroko. Zmierzyła mnie zdenerwowanym spojrzeniem, ale nie skomentowała tego.
- Pierwsze drzwi po prawej- powiedziała tylko i zniknęła tak szybko, jak się pojawiła. Przez chwilę patrzyłem na ciemny teren Akademii, a potem wzruszyłem ramionami i poszedłem do pokoju, który mi wskazała.
Pomieszczenie było większe, niż się spodziewałem. Mogłem swobodnie poruszać się po pokoju, mimo dwóch łóżek dostawionych do rogów pod oknem zasłoniętym ciemną kotarą zapewne dla wampirów. Trzecie łóżko, te najbliżej wyjścia, stało, stykając się dolną ramą z drugim. Po prawej od wejścia, tam, gdzie mogłoby stać czwarte, ulokowano sporą szafę. I tak pewnie jej nie użyję... Obok szafy była łazienka. Także całkiem spora. Zajrzałem za lustro. Pusty schowek na dwie, trzy torebki krwi. Wziąłem moją torbę i wsunąłem ją pod osobne łóżko pod oknem. Miałem nadzieję, że nie popełniam błędu, lokując się obok okna... padłem na łóżko z ciężkim westchnięciem. Normalnie poszedłbym na zewnątrz, w końcu noc to pora wampirów, ale byłem zmęczony podróżą. Postanowiłem odpocząć.
***
Słońce mnie nie obudziło. To raczej fakt, że odespałem podróż, to zrobił. Zebrałem się i rozciągnąłem. Teraz będę musiał przeżyć cały dzień ze słońcem... jak to tu działało? Zajęcia wieczorne, żeby wampiry mogły funkcjonować... fajnie w sumie. Kiedyś miałem guwernera, ale akademia to coś innego... Zorientowałem się, że zasnąłem w normalnych ciuchach...szybko je zrzuciłem, tak samo adidasy i przebrałem się w mój typowy ubiór,którego nie powinienem mieć w towarzystwie- starte jeansy, czarno czerwona koszula flanelowa z podwiniętymi do trzy czwarte rękawami i brak butów- o ile można było to nazwać częścią ubioru.
Wyszedłem przed budynek, trzymając się cienia stworzonego przez daszek nad wejściem. Chociaż właściwie słońce jeszcze nie grzało mocno, bo nie było wysoko... Błyskawicznie przedostałem się na skraj parku. Był wystarczająco zalesiony, by nawet młody wampir bez obaw mógł się poruszać. Rozejrzałem się. Była tak wczesna pora, że nikogo nie widziałem... a, stop... ktoś siedział na ławce. Nie widziałem, co robi, rozpoznałem tylko damską sylwetkę. Wyszczerzyłem się. Akademickie życie czas zacząć. Podszedłem do niej i nagle położyłem ręce na jej ramionach.
- Cześć!- odezwałem się z szerokim uśmiechem.
<Ktoś coś dokończy? Argona, Ivy?>
Wyszedłem przed budynek, trzymając się cienia stworzonego przez daszek nad wejściem. Chociaż właściwie słońce jeszcze nie grzało mocno, bo nie było wysoko... Błyskawicznie przedostałem się na skraj parku. Był wystarczająco zalesiony, by nawet młody wampir bez obaw mógł się poruszać. Rozejrzałem się. Była tak wczesna pora, że nikogo nie widziałem... a, stop... ktoś siedział na ławce. Nie widziałem, co robi, rozpoznałem tylko damską sylwetkę. Wyszczerzyłem się. Akademickie życie czas zacząć. Podszedłem do niej i nagle położyłem ręce na jej ramionach.
- Cześć!- odezwałem się z szerokim uśmiechem.
<Ktoś coś dokończy? Argona, Ivy?>
No, Argony teoretycznie jeszcze nie ma, ale to szczegół...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz