Zaśmiałam się, przyglądając jednocześnie jego zębom. Po
chwili przysunęłam się bardziej i wyszczerzyłam się.
- Pod warunkiem, że wieczorem mnie gdzieś zabierzesz -
powiedziałam uradowana i wróciłam na swoje dawne miejsce parskając głośno
śmiechem. Ku mojemu zdziwieniu Say uśmiechnął się szeroko i skinął głową.
- To wieczorem po ciebie wpadnę - odparł najnormalniej w
świecie, a kiedy popatrzyłam na niego szeroko otwartym okiem, wybuchnął
śmiechem. Przez ułamek sekundy przyglądałam mu się zdezorientowana, ale potem
zaczęłam śmiać się razem z wampirem.
- Czemu zakrywasz prawe oko? - spytał, gdy już prawie opanowaliśmy
śmiech. Popatrzyłam na niego nieco zaskoczona tym pytaniem, jednak uśmiechnęłam
się przyjaźnie i odpowiedziałam pytaniem.
- Skąd pomysł, że w ogóle mam to oko?
Widziałam, że moja odpowiedź lekko zmieszała chłopaka, więc
postanowiłam zmienić temat.
- Macie gdzieś tutaj owocowe drzewa? - jakby w odpowiedzi na
moje pytanie zawiał wiatr z południa, niosąc ze sobą słodki zapach moich
ulubionych owoców. Zamachałam ogonem, czując jak moje źrenice się zwężają.
Wzięłam głęboki oddech i wstałam powoli kierując się w stronę, z której
dolatywał słodki zapach.
<Say?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz