Patrzyłam na niego szeroko otwartym okiem. Mój oddech był
bardzo szybki i płytki, nie potrafiłam złapać głębszego oddechu. Pokręciłam
szybko głową, kiedy z moich oczu znowu polały się łzy.
- Ja… Przepraszam… - wydusiłam przez ściśnięte gardło i
uciekłam do pokoju. Nie wiedziałam co mogę mu odpowiedzieć. Co zrobić… Dlatego
uciekłam. Ze strachu… I niepewności. Wsunęłam się pod kołdrę, a tam zwinęłam w
kłębek. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Straciłam ochotę na wszystko co
miałam w planach. A za niedługo zaczynały się lekcje. Jak ja nie chciałam tam
iść i to nie z powodu wampira. Wysunęłam się spod pościeli i spojrzałam na
zegarek. Cholera, za półgodziny zaczynają się lekcje. Nie miałam ochoty się
uczyć ani o rasach, ani o czymkolwiek innym. Nawet o swojej rodzinie… Chwila.
Rodzina? Wyprostowałam się, strzygąc uszami. Właśnie… Rodzina. Wygrzebałam się
szybko z łóżka i wypadłam z pokoju, zostawiając otwarte drzwi. Wybiegłam pędem
z bloku B i pognałam pod wejście do bloku C. Miałam nadzieję, że Say jeszcze
nie opuścił swojego pokoju. Czekałam na niego pod drzwiami do męskiego
akademika. Po jakichś dziesięciu minutach chłopak wyszedł i minął mnie, nie
zauważając, że siedzę na ziemi.
- Say… - powiedziałam cicho, podnosząc się. Chłopak odwrócił
się i popatrzył na mnie zdziwiony. Spuściłam wzrok zawstydzona - Ja…
Przepraszam… Nie wiedziałam co zrobić. Ani co ci odpowiedzieć… Ale przecież… mówiłeś,
że pomożesz mi dowiedzieć się czegoś o sobie i rodzinie… Więc… - zrobiłam krok
w tył. Zaczęłam nerwowo machać ogonem, nie wiedząc co mogę jeszcze powiedzieć.
<Say?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz