- Więc wypróbuj swoją percepcję przy obu oczach- puściłem ją. Zrobiła kilka kroków po ukośnym dachu, nisko na nogach , badając, czy każdy ruch jest bezpieczny. Z ciepłym uśmiechem ją obserwowałem. Jakkolwiek bardzo by się wypierała, widziałem, że chce nie mieć opaski. Podskoczyła lekko, jakby sprawdzając, a potem mocniej.
Wylądowała krzywo. Noga jej się obsunęła po dachówkach. Rzuciłem się, ale minąłem jej rękę o kilka centymetrów. Haneko spadła z dachu z wysokości trzech pięter. Zeskoczyłem z przerażeniem i przypadłem do dziewczyny rozłożonej na ziemi.
- Gatti?- wydusiłem. Camini gapiła się w czarne niebo szeroko otwartymi oboma oczami.
- Mam deja vu.
Zamarłem. Po kilku sekundach podniosłem wzrok na Latresa.
- Dzień... dobry?- powiedziałem, czy raczej spytałem.
- Po pierwsze nie dzień, po drugie nawet nie taki dobry- odparł- Właśnie wracałem od dyrektora, a tu widzę sylwetki na dachu... A gdy znowu uratowałem pannę Fumi, miałem po prostu deja vu. Ale jak już tu jesteśmy, muszę cię zabrać do dyrektora.
- Coo?- jęknęła nagle Neko i spojrzałem na nią- To moja wina! Namówiłam Saya, by do mnie przyszedł!
- Nie po to, panni Fumi- Latres machnął ręką- Możliwe, że zostanie w końcu ukarany za złamanie tylu zasad, to prawda, ale nie chodzi tylko o to. Dyrektor chce porozmawiać z nim... o rasowych sprawach.
- Rasowych?- powtórzyłem- Masz na myśli...
- Nic nie mam na myśli, bo jedynie powtarzam słowa Dyrektora. Chodź.
Nachyłem się i szybko pocałowałem Neko.
- Idź spać. Zostaw opaskę. Do zobaczenia jutro.
Podążyłem za Latresem, któymry zdążył już trochę odejść. Bez słowa zaprowadził mnie gabinetu Dyrektora.
- Oh, Say- mag był wyraźnie zaskoczony- Co tu robisz.
- Lat... Pan Latres mnie tu przyciągnął. Powiedział, że dotyczy to rasowych spraw... miał na myśli ugryzienia?
- Nic nie miałem na myśli- powtórzył cierpliwie telekinetyk.
- Dlaczego o tej porze mi go przyprowadzasz?- mag spojrzał na niego.
- To nieważne- powiedziałem szybko. Zarobiłem rozbawione zerknięcie Dyrektora- Zależy mi, żebym już więcej nie skrzywdził Neko.
- Och? To dobrze się składa. Latresie, czy mógłbyś zostawić nas samych?
Mężczyzna kiwnął głową i opuścił gabinet.
- A więc, Sayu. Ni z tego, ni z owego zacząłeś pragnąć krwi Haneko?
Kiwnąłem głową.
- Nie udało ci się powstrzymać i ją ugryzłeś.
Kiwnąłem jeszcze raz.
- Ha!- zaśmiał się- Więc jednak Haneko się nie zgodziła!
Mina mi zrzedła. To był jego cel? Dowiedzenie się prawdy? Zacisnąłem zęby.
- Tak. Ugryzłem ją bez jej pozwolenia- powiedziałem twardo- Błagałem ją o wybaczenie i je otrzymałem. Teraz jesteśmy w stosunkach lepszych od moich wymarzonych. Ale wciąż się boję, że znowu ją ugryzę. A jeśli naprawdę tak się stanie?- spojrzałem z bólem na Dyrektora.
- Po to cię tu przyprowadził Latres. Spróbuję ci pomóc.
- Co mam robić? Nie chcę skrzywdzić Neko!- byłem zdesperowany.
- Pierwszy krok nie będzie trudny- mag uśmiechnął się tajemniczo- Na razie znikniesz z akademickiego życia.
EPIC END
Ogłaszam koniec fabuły, Nekoś nie płacz. Oficjalny koniec. Spowodowany głównie tym, że chciałam zrobić epicki koniec. Nowa fabuła z neko może się zacząć, gdy napiszę ambitnego posta, gdzie Say znika na te kilka dni- Aruccio. Możesz jeszcze napisać posta, że wracasz do pokoju czy coś , ale nie szukaj jeszcze Saya ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz