Droga zajęła nam
niewiele czasu. Stanęliśmy na klatce schodowej jakiegoś bloku.
- Spróbuj go
nie zabić na samym początku- Vlad spojrzał na mnie z rozbawieniem. Mi nie było
do śmiechu. Wiedziałem, że nauczyciel mnie powstrzyma, jeśli zacznę sprawiać
kłopoty, ale jednak… nie chciałem ich sprawiać. Już dość, że Vlad musiał gdzieś
ze mną pójść… a Sandra mówiła o jednej osobie, która jest na tyle nierozważna,
by zabrać mnie poza teren Akademii…
- Cześć. O co
chodzi?- jasnowłosy mężczyzna otworzył drzwi. Spojrzałem na niego, rejestrując
zaskoczone zielone oczy, uśmiech… Cholera.
- A nic
takiego- uśmiechnąłem się, starając się, bym nie wyglądał strasznie. Muszę
sprawić, by nie nauczyciel nie zauważył, że coś się dzieje. Zauważ, wampirze!- Vlad przyprowadził
mnie tutaj, żebym.. cię ugryzł!
Rzuciłem się na
zaskoczonego camini. Mężczyzna obok mnie zaklął zaskoczony w nieznanym mi
języku i spróbował mnie chwycić, ale nie zdążył. Uderzyłem w jasnowłosego,
otwierając usta, by zatopić kły w jego tętnicy… tak kusząca…
Vlad zrzucił
mnie z przyjaciela i objął na wysokości ramion jedną ręką. Drugą otoczył szyję,
przyciskając do swojego ciała.
- Puść mnie!-
warknąłem- Potrzebuję krwi!
Nie puszczaj! Daj mi chociaż trochę
medycznej!
- Opamiętaj
się, Say!- syknął wampir. Camini pozbierał się bardziej zaskoczony niż
przerażony- Albo cię ugryzę i pozbawię przytomności.
- Wtedy już w
ogóle mnie nie powstrzymasz przed pragnieniem!- warknąłem.
- Dostaniesz
trochę krwi, jeśli Abel się zgodzi, ale uspokój się!
- Co się stało?-
camini podszedł ostrożnie, ale zaraz potem cofnął- Vlad przypuszczalnie posłał mu
ostrzegawcze spojrzenie.
- To Say
Aruccio. Z jakiegoś powodu traci kontrolę przy camini. Przy ludziach jest
spragniony, ale przy camini nie jest w stanie się powstrzymać- powiedział,
powstrzymując mnie przed wyrwaniem się. Abel bez słowa poszedł do innego pokoju…
i wrócił z nożem. Otworzyłem oczy przerażony i znieruchomiałem. Chce mnie
zabić?! Ale mężczyzna przycisnął ostrze do swojego przedramienia, przeciągając
nim po skórze. Szarpnąłem się, czując zapach jego krwi. Różnił się od krwi
Haneko, jej krew jeszcze bardziej mnie do siebie ciągnęła… jednak ta także.
- Nie puszczę
cię- mruknął Vlad. Abel powoli podszedł, wyciągając rękę w moją stronę. Stanął
tak, że kilkanaście centymetrów dzieliło raną od mojej twarzy, ale nie byłem w
stanie jej sięgnąć.
- Uspokój się
albo się nie napijesz- ostrzegł wampir. Znieruchomiałem, zaciskając zęby.
- Jestem
głodny, Vlad- wycedziłem- Potrzebuję krwi!
- Wiem. Dostaniesz
ją, jeśli się uspokoisz!
Odetchnąłem,
starając się, by nie pokazać, jak bardzo mnie do niej ciągnie. Po kilkunastu
sekundach Vlad poluzował uścisk. Powstrzymałem natychmiastowy odruch rzucenia
się na Abla.
- Dobrze-
wampir to wyczuł- Ablu?
Camini się
zbliżył. Jego ręka był tak blisko… przedramię całe zakrwawione… jak dla mnie
zbyt długo zwlekali. Może camini zaraz straci zbyt dużo krwi, bym mógł się
napić?!
- Nie ugryź
go. Jeśli go ugryziesz, to cię odciągnę- powiedział Vlad. Pokiwałem sztywno
głową. Ostrożnie przytknąłem usta do rany Abla, z całych sił powstrzymując
odruch zatopienia kłów w przedramieniu. Połknąłem pierwszy łyk. Wracam. Pozwólcie mi wrócić. Nie zostawiajcie
tego mnie w moim ciele!
Po chwili się
oderwałem i osunąłem na kolana, gdy wampir mnie wypuścił. Zakryłem twarz w
dłoniach i zaszlochałem.
-
Przepraszam!- wydusiłem, słysząc, że Vlad kuca obok mnie. Abel zniknął w
kuchni, by opatrzeć ranę- Nie chciałem!
- Wiem-
odparł łagodnie nauczyciel- Nie mam pojęcia, o co chodzi, ale już wiem, że
camini przy tobie nie są dobrym pomysłem. Nie możesz przebywać przy Haneko
głodny.
Pokiwałem
głową.
- Chodź.
Trzeba pozbyć się twojego pragnienia i wrócić do Akademii.
- Ta wyprawa
nic nie zdziałała!- zaprotestowałem słabo.
- Zdziałała
więcej, niż myślisz. Mam informacje. Mogę je przekazać Dyrektorowi, a on będzie
mógł zrobić więcej.
<Haneko? Ktuś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz