sobota, 30 stycznia 2016

Od Saya- teor. C.D Haneko

Droga zajęła nam niewiele czasu. Stanęliśmy na klatce schodowej jakiegoś bloku.
- Spróbuj go nie zabić na samym początku- Vlad spojrzał na mnie z rozbawieniem. Mi nie było do śmiechu. Wiedziałem, że nauczyciel mnie powstrzyma, jeśli zacznę sprawiać kłopoty, ale jednak… nie chciałem ich sprawiać. Już dość, że Vlad musiał gdzieś ze mną pójść… a Sandra mówiła o jednej osobie, która jest na tyle nierozważna, by zabrać mnie poza teren Akademii…
- Cześć. O co chodzi?- jasnowłosy mężczyzna otworzył drzwi. Spojrzałem na niego, rejestrując zaskoczone zielone oczy, uśmiech… Cholera.
- A nic takiego- uśmiechnąłem się, starając się, bym nie wyglądał strasznie. Muszę sprawić, by nie nauczyciel nie zauważył, że coś się dzieje. Zauważ, wampirze!- Vlad przyprowadził mnie tutaj, żebym.. cię ugryzł!
Rzuciłem się na zaskoczonego camini. Mężczyzna obok mnie zaklął zaskoczony w nieznanym mi języku i spróbował mnie chwycić, ale nie zdążył. Uderzyłem w jasnowłosego, otwierając usta, by zatopić kły w jego tętnicy… tak kusząca…
Vlad zrzucił mnie z przyjaciela i objął na wysokości ramion jedną ręką. Drugą otoczył szyję, przyciskając do swojego ciała.
- Puść mnie!- warknąłem- Potrzebuję krwi!
Nie puszczaj! Daj mi chociaż trochę medycznej!
- Opamiętaj się, Say!- syknął wampir. Camini pozbierał się bardziej zaskoczony niż przerażony- Albo cię ugryzę i pozbawię przytomności.
- Wtedy już w ogóle mnie nie powstrzymasz przed pragnieniem!- warknąłem.
- Dostaniesz trochę krwi, jeśli Abel się zgodzi, ale uspokój się!
- Co się stało?- camini podszedł ostrożnie, ale zaraz potem cofnął- Vlad przypuszczalnie posłał mu ostrzegawcze spojrzenie.
- To Say Aruccio. Z jakiegoś powodu traci kontrolę przy camini. Przy ludziach jest spragniony, ale przy camini nie jest w stanie się powstrzymać- powiedział, powstrzymując mnie przed wyrwaniem się. Abel bez słowa poszedł do innego pokoju… i wrócił z nożem. Otworzyłem oczy przerażony i znieruchomiałem. Chce mnie zabić?! Ale mężczyzna przycisnął ostrze do swojego przedramienia, przeciągając nim po skórze. Szarpnąłem się, czując zapach jego krwi. Różnił się od krwi Haneko, jej krew jeszcze bardziej mnie do siebie ciągnęła… jednak ta także.
- Nie puszczę cię- mruknął Vlad. Abel powoli podszedł, wyciągając rękę w moją stronę. Stanął tak, że kilkanaście centymetrów dzieliło raną od mojej twarzy, ale nie byłem w stanie jej sięgnąć.
- Uspokój się albo się nie napijesz- ostrzegł wampir. Znieruchomiałem, zaciskając zęby.
- Jestem głodny, Vlad- wycedziłem- Potrzebuję krwi!
- Wiem. Dostaniesz ją, jeśli się uspokoisz!
Odetchnąłem, starając się, by nie pokazać, jak bardzo mnie do niej ciągnie. Po kilkunastu sekundach Vlad poluzował uścisk. Powstrzymałem natychmiastowy odruch rzucenia się na Abla.
- Dobrze- wampir to wyczuł- Ablu?
Camini się zbliżył. Jego ręka był tak blisko… przedramię całe zakrwawione… jak dla mnie zbyt długo zwlekali. Może camini zaraz straci zbyt dużo krwi, bym mógł się napić?!
- Nie ugryź go. Jeśli go ugryziesz, to cię odciągnę- powiedział Vlad. Pokiwałem sztywno głową. Ostrożnie przytknąłem usta do rany Abla, z całych sił powstrzymując odruch zatopienia kłów w przedramieniu. Połknąłem pierwszy łyk. Wracam. Pozwólcie mi wrócić. Nie zostawiajcie tego mnie w moim ciele!
Po chwili się oderwałem i osunąłem na kolana, gdy wampir mnie wypuścił. Zakryłem twarz w dłoniach i zaszlochałem.
- Przepraszam!- wydusiłem, słysząc, że Vlad kuca obok mnie. Abel zniknął w kuchni, by opatrzeć ranę- Nie chciałem!
- Wiem- odparł łagodnie nauczyciel- Nie mam pojęcia, o co chodzi, ale już wiem, że camini przy tobie nie są dobrym pomysłem. Nie możesz przebywać przy Haneko głodny.
Pokiwałem głową.
- Chodź. Trzeba pozbyć się twojego pragnienia i wrócić do Akademii.
- Ta wyprawa nic nie zdziałała!- zaprotestowałem słabo.
- Zdziałała więcej, niż myślisz. Mam informacje. Mogę je przekazać Dyrektorowi, a on będzie mógł zrobić więcej.
<Haneko? Ktuś?>



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz