czwartek, 28 stycznia 2016

Od Saya

Dyrektor zadzwonił po kogoś i czekaliśmy kilka minut w ciszy. Po tym, jak mi oznajmił, że pomoże, zacząłem się czuć niepewnie. Już Hush zastosował drastyczne metody opanowania się. Obawiałem się podobnych metod ze strony akademii. Rozległo się pukanie. Zapach wampirzycy rozpoznałem w chwili, gdy weszła. Kobieta zerknęła na mnie zaskoczona, potem zwróciła się do Drektora.
- Wzywałeś?
- Say potrzebuje pomocy- wskazał na mnie. 
- Ty masz mnie... uczyć?- spytałem z wahaniem Sandry.
- Uczyć?- była zaskoczona.
- Pozwól, że wyjaśnię- Dyrektor podniósł rękę, uciszając nas- Say poprosił o pomoc w opanowaniu pragnienia krwi camini.
- Haneko Fumi?
Kiwnął głową.
- Czemu ty mnie masz uczyć?
- Pewnie dlatego, że jestem opiekunką wampirów- odparła, siląc się na uprzejmy ton.
- A nie może... Vlad?- zawahałem się.
- Jesteś pewny, że chcesz, aby Vlad Tepes cię uczył?- zaśmiała się i wzruszyła ramionami- Jak dla mnie nie ma problemu. Dyrektorze...
- Zaraz pogadamy- przerwał jej- Sayu, możesz podejść?
Wykonałem polecenie z uczuciem niepokoju. Dobrze przeczywałem, bo gdy stanąłem przy biurku... po prostu osunąłem się bez przytomności.
***
Ocknąłem się w nieznanym sobie pomieszczeniu. Wyglądał jak luksusowy jednoosobowy pokój akademicki. Usiadłem zdezorientowany i zobaczyłem Sandrę, siedzącą na fotelu obok łóżka. Podniosła wzrok znad telefonu.
- Gdzie jestem? Wciąż w akademii?
- Tylko jedna osoba byłaby na tyle nierozważna, by wziąć cię poza teren akademii, a nie jestem to ani ja, ani Dyrektor.
- A kto?
- Pewnie potem się dowiesz- wzruszyła ramionami.
- Jak mam się nauczyć nad sobą panować?- spytałem, wstając.
- Nie wiem. Tak jak chciałeś, to Vlad ci pomoże. Ja mam cię tylko... przygotować.
- Przygotować?- zmarszczyłem brwi, przerywając przeciąganie się- Jak?
- Mam nie pozwolić ci- uśmiechnęła się niepokojąco- się pożywić. Najbliższy czas spędzisz tutaj... nieprzytomny.
Zanim zdążyłem zorientować się, co się dzieje, Sandra zatopiła kły w mojej szyi. Krzyknąłem cicho, automatycznie próbując się wyrwać, jednak sekundę później znieruchomiałem, zaciskając zęby z bólu. Wiedziałem, co robi. Wypijając moją krew, pozbywa mnie tego, co najbardziej potrzebuję. Po prostu przyspiesza mój głód. Prawdopodobnie gdy się obudzę, będę "gotowy" na naukę Vlada... czymkolwiek miała być. Miałem wrażenie, że pożałuję prośby, żeby to on mnie uczył.
***
- Wstawaj. Nie mamy dużo czasu.
- Co?- wymamrotałem półprzytomnie, słysząc głos wampira.
- Wstawaj- powtórzył twardo. Otworzyłem oczy i spojrzałem na Vlada. Tak jak przewidziałem, byłem wykończony. I głodny. Gdyby tu był jakiś człowiek...
- Co chcesz zrobić?
Nie spodobał mi się jego uśmiech.
- Nic do ciebie nie mam- nawet cię lubię- ale źle zrobiłeś, zgłaszając chęć do mojej pomocy.
- Co masz na myśli?
- Zabieram cię do ludzi.
- Co?!- zerwałem się- Nie w tym stanie! Spójrz na mnie! Jestem zbyt spragnio...
- Wiem. O to chodzi- odparł spokojnie- Nauczysz się kontrolować.
***
Zaledwie kilka godzin później wylądowaliśmy w Wenecji na prywatnym lotnisku. Było późne popołudnie, ale słońce mocno grzało. Musiałem ubrać czapkę z daszkiem, a mimo to mogłem spokojnie powiedzieć, że cierpiałem. Nie płonąłem rzecz jasna- to akurat był wymysł ludzi- ale słońce skutecznie mnie osłabiało. Podążałem za Vladem, usiłując ignorować ludzi naokoło mnie. Czułem ich. Czułem ich krew. Swój głód...
- Spokojnie- wymruczał wampir.
- Robisz mi to, co Hush!- wysyczałem przez zaciśnięte zęby, rozglądając się na boki.
- A myślisz, że kto go tego nauczył?
Nie odpowiedziałem. Wcześniej o tym nie myślałem... ale skoro się znali od dawna, to znaczyło, że wymieniali się wiedzą...
- Gdzie właściwie mnie prowadzisz?
- Do znajomego.
- Kogo?
- To camini. Skoro straciłeś panowanie przy Haneko Fumi, trzeba sprawdzić, czy reagujesz też tak na inne camini.
Miałem złe przeczucia. Wiedziałem, że jeśli przy tych wszystkich ludziach tak się czuję, to zaraz będzie gorzej.
***

<Haneko? Ktoś jeszcze?>
Tak bardzo samotny post, w sumie kontynuacja fabuły z Neko... ale jak ktoś chce się pomartwić o Saya oprócz Haneko, to zapraszam xD


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz