- Naprawdę zamierzasz tylko mnie odprowadzić?- uśmiechnąłem się szarmancko- Najwyraźniej Dyrektorowi nie przeszkadza, że u mnie spałaś. Moim współlokatorom też nie będzie to przeszkadzać. Więc zaśnijmy razem.
- Nie masz współlokatorów- zauważyła.
- No właśnie- wyszczerzyłem się, na co odpowiedziało mi rozbawione parsknięcie.
- W takim razie czemu nie. Tylko to będzie twoja wina.
- Oczywiście, gatti.
Po cichu przeszliśmy przez dziedziniec i dostaliśmy się do męskiego akademika. Gdy Neko cicho zamknęła za nami drzwi i obróciła się do mnie, rozłożyłem ramiona, cofając się w stronę łóżka i zapraszając do uścisku. Natychmiast mnie przytuliła. Pocałowałem ją w głowę, padając do tyłu na materac.
- Jesten zmęczony psychicznie, a nie fizycznie- wymruczałem- sen mi nie pomoże.
- Śpij- odmruknęła, wtulając się w moją szyję. Nie odpowiedziałem, zamykając oczy. Skoro chce, żebym zasnął... poczułem pod palcami papier koperty, zatkniętej za pasek spódniczki. Odsunąłem rękę, by mnie nie korcił. Chociaż w jej uśmiechu, gdy przeczytała list, wyczuwałem nutkę fałszu, nie chciałem tego czytać. Jeśli będzie chciała, sama mi powie...
***
Obudziłem się rano. Dziwne, zaczynam przesypiać tutaj noce... ostrożnie wstałem, by nie obudzić Neko, leżącej obok mnie, i poszedłem do łazienki. Wiedziałem, że znajdę tam krew. Teoretycznie mógłbym wytrzymać jeszcze przynajmniej dobę, ale nie chciałem ryzykować. Otworzyłem schowek za lustrem i wyjąłem torebkę pełną czerwonego płynu. Delikatnie odkorkowałem rurkę, odprowadzającą krew, i zacząłem pić. W smaku to było nic, porównując to krwi Abla lub Haneko, a nawet normalnych ludzi, ale gasiło pragnienie, a to było najważniejsze. Z lekkim opóźnieniem zorientowałem się, że camini stoi w progu łazienki i mnie obserwuje. Powoli odsunąłem torebkę od ust, niepewny, co zrobić.
<Haneko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz