Przez chwilę stroiłem gitarę,
ukrywając, że jest nastrojona. Po prostu próbowałem sobie przypomnieć piosenkę,
która by się nadała. Nie chciałem śpiewać romantycznej piosenki, bo bałem się,
że mogłaby coś pomyśleć i nasze relacje by się zepsuły…
- Wiem- wyszczerzyłem się na
samą myśl i powstrzymałem śmiech. Uderzyłem w struny, sprawdzając, czy jestem w
stanie wpaść w rytm tej piosenki i czy tekst się zgadza. Chwilę później gitara
rozbrzmiała na cały głos. Zacząłem śpiewać dość energiczną piosenkę z bajki:
- Nie sądzę, bym nadawał się
Do grona kadry, bo to źle
Po raz wtóry w szkole witać ich.
Znów w ławeczkach widzę was,
Myślę, że w warunkach tych
Okropnie będzie przez czas jakiś żyć.
Haneko rozdziawiła usta
zaskoczona. Nie wiedziałem, czy moim głosem czy tekstem. Znała oryginał? W
sumie była z tych czasów, więc pewnie tak…
Nagle camini poleciała do tyłu i
wypadła przez okno. Wrzasnąłem, przypadając do okna i, nawet nie patrząc,
wyskoczyłem na zewnątrz.
Ale Neko nic nie było. W chwili,
gdy wylądowałem, zatrzymała się tuż przy ziemi i opadła ciężko z wysokości
kilku centymetrów. Rozejrzałem się czujnie, zaalarmowany nieznajomą wonią.
Miałem rację. Kilkanaście metrów od nas stał czarnowłosy mężczyzna, którego
wcześniej nie zauważyłem.
- Czytała panienka regulamin?-
spojrzał beznamiętnie na dziewczynę. Podszedł do nas. Obserwowałem go
podejrzliwie. Haneko spojrzała na niego lekko zdezorientowana.
- Zrzucił mnie pan. Jak?
- Nie musisz wiedzieć, co
potrafię. Jeszcze się to może przydać jako tajemnica- odparł- Dlaczego
przebywasz w męskim akademiku?
- Say chciał mi coś zagrać. Kim
pan jest?
- Nazywam się Latres. Jestem
przyjacielem dyrektora. To, że twój znajomy chciał ci coś zagrać, nie znaczy,
że mogłaś przebywać w jego pokoju.
- Przebywałam w nim tylko w
połowie- skrzyżowała ręce, dalej leżąc na plecach- To się nie liczy.
- Wstawaj- pomogłem jej się
podnieść.
<Haneko?>
Nie wiem, co dalej :3 Oryginał, piosenka z El Dorado
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz