poniedziałek, 25 stycznia 2016

Od Haneko- C.D Saya


Wróciłam do pokoju, odłożyłam książki na biurko i po prostu padłam na łóżko. Nie chciałam myśleć o tym, co się stało. To by było bezcelowe. Doszukiwać się powodu, który znany był tylko wampirowi. Podkuliłam nogi i zwinęłam się w kłębek, otulając ogonem. Musiałam przysnąć, ponieważ jakiś czas później drgnęłam, wyrwana z półsnu przez pukanie do drzwi. Uniosłam powoli głowę, kierując wzrok w stronę drzwi. Podniosłam się i niespiesznie podeszłam do drzwi. Otworzyłam je powoli, jakby obawiając się ujrzeć za nimi wampira. Jednak zamiast jakieś osoby pod drzwiami leżała koperta. Podniosłam ją szybko i schowałam się w pokoju. Po krótkiej drzemce odzyskałam część energii, jednak nadal nie było to, co wcześniej. Usiadłam po turecku na swoim łóżku i rozerwałam kopertę. 
  
"Haneko Fumi!
Dowiedziałem się o ataku Saya Aruccio na Twoją osobę. Jest mi z tego powodu bardzo przykro. Mam nadzieję, że wszystko w porządku. Mimo wszystko chciałbym to najpierw wyjaśnić z waszą dwójką, a dopiero potem podjąć odpowiednie działania."
Na dole widniała literka "D". Domyśliłam się, ze lis pochodzi od Dyrektora, jednak... Czyżby Say się wydał? Nie, to niemożliwe. Miał za dużo paniki w oczach, kiedy ocknęłam się na ziemi. Nigdy nie uwierzyłabym w to, że sam na siebie doniósł. Skoro nie on, to kto? Jedyna osoba, która mogła o tym wiedzieć był bibliotekarz. W końcu pojawiał się nie wiadomo skąd... Zacisnęłam dłonie w pięści i wyszłam z pokoju, kierując się prosto do gabinetu dyrektora. Pierwszy dzień szkoły, a zawitam tam już trzeci raz. Niezły wynik, kotku. Pomyślałam ponuro i przyspieszyłam kroku. 
Przed drzwiami zobaczyłam chłopaka. Stał ze spuszczoną głową, wpatrując się w ziemię. Sama też starałam się na niego nie patrzeć, jedmakmimo wszystko... tuż przed zapukaniem w drzwi, zerknęłam szybko na Saya. 
- Proszę! - odezwał się głos ze środka pokoju. Przełknęłam nerwowo ślinę i otworzyłam drzwi. Dyrektor siedział za biurkiem z niezbyt zadowoloną miną. Stanęliśmy jakiś metr przed biurkiem, obok siebie, ale w pewnym odstępie. Natychmiast spuściłam wzrok, bojąc się spojrzenia maga. 
- Haneko, wszystko w porządku? - zapytał. 
-Tak, oczywiście - odpowiedziałam natychmiast, kiwając głową. 
- Moi drodzy… Dotarła do mnie bardzo niepokojąca wiadomość. Ale zanim zacznę cokolwiek robić, chciałbym usłyszeć od was, jak to było. Sayu Aruccio, czy to prawda, że ugryzłeś Haneko Fumi bez jej zgody?
Złotooki nie odezwał się ani słowem. Zerknęłam na niego kątem oka. Dlaczego nic nie powie? Dlaczego nie zaprzeczy?
- Haneko, może ty coś powiesz?
Prawie natychmiast odwróciłam wzrok. Niby co miałam mu powiedzieć? Przecież nie mogę tego potwierdzić… Dyrektor westchnął. 
- Skoro żadne z was nie chce mówić, będę zmuszony przyjąć wersję, którą powiedział mi bibliotekarz. Mam nadzieję, że wiecie, iż wiąże się to z wyrzuceniem Saya ze szkoły? - popatrzył na nas uważnie. Popatrzyłam na niego szeroko otwartym okiem. Wyrzucony…? Ale jak to…? Nie może… Na wampirze nie zrobiło to większego wrażenie, więc zapewne o tym wiedział. A mimo to i tak mnie ugryzł. Z jednej strony bałam się go, bałam się, że zrobi to z znowu, choć.. Nie było to takie straszne, jak na początku myślałam. Bardziej bałam się samego wampira… Zwłaszcza, kiedy był taki… Nie umiałam tego określić. Jednak z drugiej strony, bardzo polubiłam Saya i nie chciałam, żeby wyleciał ze szkoły. Znał tutaj wszystkich i był taką żywą osobą… Nie potrafiłam wyobrazić sobie tego miejsca bez niego.  Dyrektor pochylił się nad jakimiś papierami. 
- Chwileczkę - odezwałam się nagle, prostując się jak struna. Zaskoczony mężczyzna spojrzał na mnie zaciekawiony. Równie zdziwiony był sam chłopak - Skąd ma pan pewność, że Say ugryzł mnie bez mojego pozwolenia?
- Bibliotekarz twierdzi…
- Przepraszam, ze panu przerywam, jednak, skąd bibliotekarz wie, że nie zgodziłam się wcześniej?
- To akurat ja mogę potwierdzić - odezwał się, znany nam już Latres, który wyszedł z ciemnego kąta. Popatrzyłam na niego niezbyt zadowolona z jego obecności. 
- A pan niby skąd ma takie informacje? - zasyczałam przez zaciśnięte zęby. Czarnowłosy nie odpowiedział na moje pytanie, tylko zwrócił się do dyrektora. 
- Osobiście radziłbym usunięcie tego młodzieńca z akademii, zanim wywinie podobny numer - powiedział spokojnie. Poczułam silny ucisk w żołądku, a do oczu zaczęły powoli napływać mi łzy. 
- Nie ma pan prawa! - wrzasnęłam na całe gardło w kierunku wysokiego mężczyzny z ciemną czupryną. Nerwy zaczynały mi puszczać, musiałam się uspokoić i to natychmiast. Wzięłam głęboki wdech, po czym posłałam Latresowi lodowate spojrzenie - Nie wie pan czy wcześniej wyraziłam zgodę na ugryzienie. Więc niech się pan łaskawie nie wtrąca w nieswoje sprawy.
- Haneko, proszę o spokój - odezwał się Dyrektor głośnym i stanowczym tonem - Jako że nie ma dowodów na winę Saya Aruccio, a Haneko Fumi stanowczo sprzeciwia się, by do takiego ataku doszło, sprawa zostanie wstrzymana aż do wyjaśnienia. Jednakże, Sayu, będziesz obserwowany, więc uważaj. Możecie wyjść, chciałbym porozmawiać z Latresem - odprawił nas gestem ręki. „Wyjść” słowo na które czekałam od początku rozmowy. Nie chciałam zacząć płakać w gabinecie, dlatego, kiedy stanęłam na korytarzu miałam oczy wypełnione po brzegi łzami. 
- Ga… Haneko? - odezwał się złotooki. Nie chciałam z nim rozmawiać. Mimo, że tymczasowo uratowałam go od wywalenia ze szkoły, nadal się go bałam. Odwróciłam się do chłopaka i uśmiechnęłam szeroko. W tym momencie z moich oczu gęsto popłynęły łzy. Cofnęłam się o krok, mając na ustach nadal uśmiech. Przez moment patrzyłam na Saya, a po chwili odwróciłam się i natychmiast puściłam się biegiem w kierunku mojego pokoju. Chciałam się znaleźć tam jak najszybciej. 
  
<Say?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz