- Hmm?- otworzyłem oczy
półprzytomnie, rozpoznając znajomy zapach. Usiadłem i rozejrzałem się zmęczonym
wzrokiem. Niby wyspany, ale i tak wykończony… nagle opadłem znowu na materac,
gdy coś na mnie wpadło. Dziewczęce ręce objęły moją szyję, na twarzy poczułem
łaskotanie kociej sierści. Zamrugałem zdezorientowany, a po sekundzie zrozumiałem,
co się dzieje, gdzie jestem i kto mnie przytula. Przytuliłem camini z
uśmiechem.
- Hej, gatti- wymamrotałem.
Haneko wstrząsnął płacz. Zaniepokoiłem się- Gatti?
- Nic, nic- wyszlochała, kręcąc
lekko głową. Przesunąłem się, opierając o ścianę i odczepiłem od siebie
dziewczynę. Z przerażeniem i niejaką złością zobaczyłem na jej policzkach i
dłoniach drobne zadrapania- Co się stało?- spytałem ostro, dotykając ostrożnie
jej policzka. Rany nie były głębokie i najwyraźniej minęło już kilka dni- To
przez oko…? A obiecałem cię chronić… Kto cię skrzywdził?! Znajdę go i…-
chciałem wstać, ale przyciągnęła mnie z powrotem na łóżko, kładąc się na mnie.
Położyła głowę na mojej klatce piersiowej, a rękę zanurzyła we włosach.
- Haneko? Jeśli ktoś cię
skrzywdził, to mnie nie powstrzymasz- powiedziałem cicho, ale nie poruszyłem
się. Może coś opatrznie zrozumiałem?
<Hanekoś?>
Hehe, witaj fabuło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz