- Oj oj- dziewczyna straciła świadomość w moich ramionach- Ciekawe, kiedy piła ostatnio...
Rozejrzałem się.
- Idźcie sobie- rozkazałem, siląc się na uprzejmość wobec przystających ludzi. Bez problemu podniosłam nieprzytomną wampirzycę i zaniosłem do Sanguinem.
- Mogę prosić o pomoc?- zawołałem, bo nikogo nie widziałem.
- Dobry dzień. Co sobie pan...- urwał i spojrzał podejrzliwie, zauważając Gabrielę.
- Zemdlała- wyjaśniłem, ostrożnie układając ją w rogowej kanapie- Przypuszczalnie z głodu. Może pan dać jej krew?
Mężczyzna szybko zniknął na zapleczu, a ja usiadłem obok nieprzytomnej i przyjrzałem się pomieszczeniu. Knajpka była przytulna i ukryta w półmroku, co było plusem, zważając na docelowych gości. Zamiast zwyczajnych krzeseł były wygodne kanapy. Dominowała czarnoczerwona kolorystyka- jakże trafnie. Zastanawiał mnie brak klientów, ale z drugiej strony, jaki wampir wychodzi na zewnątrz w taki słoneczny dzień... prócz znudzonych i głodnych uczniów Akademii, rzecz jasna.
Zerknąłem na Gabrielę. Kiedy ostatnio się pożywiała, że aż zemdlała? Jak dobrze pamiętałem, tylko raz zdarzyło mi się zemdleć- i było to, gdy Hush, mój przyjaciel i nauczyciel, sprawdzał, jak długo wytrzymam. Gdy się obudziłem, karmił mnie swoją krwią, bo w pobliżu nie było ludzi... Gdyby nie fakt,że byliśmy w nadnaturalnym mieście, też musiałbym dać Gabrieli własną krew. W sumie nie przeszkadzałoby mi to, chociaż doświadczenie picia z kogoś to dość... ciekawa sprawa.
Mężczyzna w końcu wrócił z zaplecza z litrowym kubkiem i słomką.
- Pełnowartościowa- oznajmił, podając mi rzeczy. Przytaknąłem. Powinno wystarczyć, przynajmniej na obudzenie. Ostrożnie włożyłem słomkę i wsunąłem drugi koniec między wargi dziewczyny. Siłą grawitacji krew spłynęła do jej gardła. Na ułamek sekundy się zakrztusiła, ale potem zaczęła przełykać małymi łyczkami.
<Gabrielo?>
Tylko się nie wystrasz, że Say cię karmi, haha ;D- Aruccio
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz