Przez dłuższą chwilę uważnie przyglądałam się chłopakowi. Co
prawda znałam go dopiero parę godzin, ale po tej krótkiej wymianie słów z
Sandrą, oczywistą rzeczą było, że nie okazuje złości, lecz chowa ją pod
uśmiechem. I mimo, że niewiele rzeczy potrafiło wywołać u mnie nieprzyjemne
uczucie strachu czy niepokoju, to wampirowi się to udało. Przeszły mnie ciarki,
kiedy odpowiadał Sandrze. Gdy w końcu wampirzyca zniknęła za drzwiami do
gabinetu, Say zapytał mnie czy mam jakiś pomysł. Popatrzyłam na niego z dołu i
bez słowa złapałam za rękę, ciągnąc w stronę wyjścia z budynku. Odezwałam się
dopiero po opuszczeniu akademii.
- Po pierwsze trzeba wrócić po twoją koszulę i moje
jabłuszka - popatrzyłam na złotookiego poważnie - A potem się pomyśli. Poza
tym… - spojrzałam na niego kątem oka, uśmiechając się lekko - Mógłbyś chociaż
raz dać mi wygrać.
- Nie ma mowy - uśmiechnął się przyjaźnie. To był inny
uśmiech niż ten przed gabinetem Dyrektora. Ten był prawdziwy, byłam tego pewna.
- Jeszcze zobaczymy - pokazałam mu swoje kły w uśmiechu,
uderzyłam go kilka razy ogonem po policzkach i biegiem ruszyłam nad jezioro.
Miałam tylko jeden problem, a mianowicie taki, że w jedną i drugą stronę Say
niósł mnie na rękach i nie do końca wiedziałam, w którym kierunku biec. Na nieszczęście
lub może bardziej szczęście, po chwili obok mnie pojawił się złotooki.
- Naprawdę myślałaś, że mnie tym spowolnisz? - zaśmiał się
utrzymując takie tempo, bym mogła za nim nadążyć. Uśmiechnęłam się do niego
szeroko, pokazując wszystkie zęby.
- Nadzieję zawsze warto mieć, a teraz powiedz mi w którym
kierunku, bo nie wiem - zaśmiałam się jeszcze bardziej, przez co potknęłam się
o jakiś kamień. Krzyknęłam, kiedy byłam tuż nad ziemią, jednak wampir po raz
kolejny wziął mnie na ręce, ratując tym samym przed zaryciem w ziemię.
Popatrzyłam na niego nieco zdziwiona.
- Aż tak lubisz jak nosi się ciebie na rękach? - zaśmiał się
i przyspieszył. Odruchowo zacisnęłam oczy, a kiedy je otworzyłam byliśmy znowu
nad jeziorem. Rozejrzałam się, szukając wzrokiem koszuli z jabłkami,
pozostawionej tutaj przed jakimiś trzydziestoma minutami.
- Umm... Mógłbyś mnie puścić? - spytałam, na co chłopak
natychmiast postawił mnie na ziemi. Podziękowałam mu skinieniem głowy, po czym
podeszłam do drzewa, pod którym nadal leżał stos jabłek schowanych po części w
koszuli Saya. Wampir również zbliżył się i wziął jedno jabłko ze sterty.
- Panie Szybki, proszę to zostawić, te jabłuszka są moją
własnością – powiedziałam, krzyżując ręce na piersiach. Zdziwiony brunet
popatrzył na mnie, a po chwili uśmiechnął się szeroko.
- „Panie Szybki”? - zaśmiał się.
- Nazywasz mnie „gatti”, więc ja też będę cię jakoś nazywać
- wzruszyłam ramionami - Kiedyś to dopracuję, na chwilę obecną nie przychodzi
mi do głowy żaden ciekawy pomysł.
- No dobra - zaśmiał się i rzucił mi do rąk jabłko, które
podniósł z ziemi. Zamachałam ochoczo ogonem i zbiłam zęby w soczysty owoc.
Przez dłuższą chwilę panowała cisza, którą przerywało tylko ćwierkanie ptaków.
- Niedawno Hush przywiózł mi gitarę, chcesz posłuchać jak
gram? - spytał nagle. Popatrzyłam na niego nieco zdziwiona, jednak skinęłam
głową z uśmiechem.
- Tylko zabiorę parę… - Say nie pozwolił mi nawet dokończyć.
W trybie natychmiastowym zabrał swoją koszulę i mnie z powrotem do akademii.
Zatrzymał się przed wejściem do bloku C. Odstawił mnie na ziemię i zawahał się
przez chwilę.
- Poczekaj tutaj, zaraz wrócę z gitarą - już miał wejść do
budynku, jednak zatrzymałam go, łapiąc za rękę i ciągnąc w tył. Wampir spojrzał
na mnie zaskoczony.
- Po prostu idź do pokoju i otwórz okno na oścież. To
wystarczy – uśmiechnęłam się lekko, puszczając chłopaka i idąc w kierunku
drzewa, na którym mogłam się schować, w razie gdyby ktoś mnie zauważył.
Niedługo czekałam aż jedno z okien się otworzy. Spojrzałam w górę, okno było dość
wysoko, ale to nie był problem. W końcu gdzieś we mnie siedziała ta kocia
część. Wskoczyłam na parapet pierwszego z dołu okna, a potem na ten wyżej.
Starałam się nie robić za wiele hałasu, chociaż pogodzenie tego z szybką
wspinaczką i nie spadnięciem, nie było proste. W końcu usiadłam w otwartym
oknie i posłałam uśmiech, wampirowi siedzącemu na łóżku z gitarą.
<Say?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz