Cofnęłam delikatnie głowę, szeroko otwartym okiem obserwując
chłopaka.
- Ekhm… Tak… Chociaż nie - powiedziałam szybko, gubiąc się
we własnych słowa - Znaczy… - Say, widząc moje zakłopotanie, odsunął się o
krok. Westchnęłam w środku i powiedziałam już w miarę normalnym głosem - Co
prawda myślałam raczej o jeziorze, jednak mój pokój to chyba lepsze rozwiązanie
- uśmiechnęłam się lekko.
- Więc co? Łamiemy zasady i idziemy do akademika żeńskiego?
- wyszczerzył się. Uśmiechnęłam się szerzej.
- W końcu zasady są po to by je łamać, prawda? - mrugnęłam
do niego rozbawiona.
- Niby jakie zasady od tego są? - usłyszałam za sobą ponury,
kobiecy głos. Podskoczyłam i obróciłam się zaskoczona obecnością Sandry, która
wyłoniła się jak spod ziemi. Popatrzyłam na nią przez chwilę, jednak potem
odezwałam się normalnym głosem.
- Te, które nie mają żadnego uzasadnienia – powiedziałam,
uśmiechając się miło. Kobieta popatrzyła na wampira.
- Pamiętaj, że jesteś pilnowany, Aruccio - przypomniała,
odwróciła się na pięcie i wróciła do budynku. Popatrzyłam na szatyna i
uśmiechnęłam się szeroko, pokazując wszystkie ząbki.
- Więc jak? Idziesz? - wyciągnęłam w jego kierunku rękę.
<Say?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz