Obserwowałem ledwie przytomnego człowieka. Nie byłem syty, ale też nie chciało mi się już pić. To powinien być normalny stan głodu wampira, więc chyba dobrze, że się tak czułem.
Gdy wyczułem, że ledwie się trzyma, naprawdę ledwie, wstałem.
- Powinniśmy iść do pokoju. Zbliża się noc.
Powinienem w końcu zacząć się przyzwyczajać do dziennego grafiku.
- A ty do tego jesteś "odrobinkę" zmęczony.- dodałem, gdy nie zauważyłem u Artura reakcji. Westchnąłem. Nie spodziewałem się, że aż tak ciężko wygląda opieka nad człowiekiem, który dobrowolnie oddaje swoją krew.
Chłopak dalej patrzył przed siebie.
- Chodź tutaj.-objąłem go i pomogłem wstać. Tak właściwie, gdy stwierdziłem, że nie jest w stanie sam iść, nawet nie tyle co sam, tylko z moją pomocą, znów się zdziwiłem jak słaby się stał.
Jego serce biło szybciej, starając się nadążać z dostarczaniem tlenu.
Zastanowiłem się chwilę, gdy stanąłem na krawędzi lasu, stopami prawie zahaczając o ostatnie smugi światła. Dałbym radę przejśc przez otwarty teren, przecież był już późny zachód...
- Czemu nie pobiegniesz?- usłyszałem ciche pytanie.
- Ludziom, szczególnie wyczerpanym, nie wychodzi to na zdrowie.- odparłem. To była racja- ludzie nie byli przystosowani do szybkości wampirów i taka podróż mogłaby się źle skończyć dla tak słabej osoby.
- Pozwolisz, ze tak cię wezmę, czy za duży wstyd?- chwyciłem go w ramiona. (jak pan pannę młodą-przyp Arleni- nie wiem jak to opisać)
Odmruknął coś, przymykając oczy. Nie powiem, byłem ciekawy jak czuje się w takiej pozycji i takiego wampira jak ja...
Znowu mruknięcie.
Ruszyłem przez otwartą przestrzeń pomiędzy lasem a blokami, starając się nie przejmować słońcem, które trochę paliło skórę. Trzeba się przyzwyczajać, w końcu Sander da nam popalić. Dosłownie.
Artur się nie odzywał.przez całą drogę, a ja doszedłem do wniosku, że nie ma powodu przerywać ciszy.
Czemu znowu czułem czyjąś obecność?
- Powiem Jackowi, że nie obaw...- usłyszałem za plecami. Wzdrygnąłem się lekko o poczułem, że Artur również. Jasne, to Argona znów się kryła.
- ... bo nie sypiasz z dziewczynami.- dokończyła. Najpierw chciałem ją zignorowac i zanieść chłopaka do pokoju, ale teraz obróciłem się w jej stronę. Mimo sensu tych słów... nie przejąłem się nimi, zbyt wiele mnie spotkało.
- A skąd wiesz, że nie sypiam z osobnikami obu płci?- uśmiechnąłem się enugmatycznie. Poczułem, że Artur spiął się lekko.
- On... mówi serio.- wymamrotał, skrzyżowawszy spojrzenie z Argoną.
- Nic dziwnego. Wampiry chcą zaznać jak najwięcej przyjemności z "życia". Nie obchodzi mnie co robią, dopóki mi nie przeszkadzają albo nie mają stać się moim przeciwnikiem.- odparła, wzruszając lekko ramionami.
- Musimy cie opuścić, mam tu wyczerpanego i śpiącego człowieka.- ruchem głowy wskazałem na Artura. Zmierzyła mnie karcącym spojrzeniem, po czym założyła kaptur i zniknęła.
- Mówiłeś serio.- odezwał się chłopak. Nie odpowiedziałem, idąc szybkim krokiem. Co ja sobie myślałem...?
<Artur?>
Takie epickie zakończenie, nie wiem co zrobić. Napisz jak wrócili do pokoju ;D tę misję zostawiam ci :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz