Poszedłem do Crossa żeby odpowiedział mi
na moje pytanie, ale nie było go u siebie. Gdzie on mógł pójść w takiej
chwili?! Poszedłem zrezygnowany do Fallon, ale jej też nie było. Gdzie
wszyscy wybyli?! Musiałem pogadać z kimś zaufanym o tej sprawie, a jej
nie ma... Jeszcze bardziej zdołowany wróciłem do pokoju. Co tam
zobaczyłem zszokowało mnie. Lestat jakby nigdy nic leżał na łóżku.
Usiadł na łóżku i spojrzał na mnie nico zdziwiony. Patrzyliśmy na siebie
w milczeniu. W końcu zacisnąłem ręce w pięści.
-Jesteś debilem- wysyczałem przez zęby Usiadłem na swoim łóżku i patrzyłem się na chłopaka. Martwiłem się o niego, a on tu sobie spokojnie siedział. Nie wyglądał jakoś inaczej więc ciekaw byłem co mu zrobili. Ale w każdym razie byłem szczęśliwy, że jeszcze żyje. -Dawno się tu przyprowadzili?- zapytałem obojętnym tonem -Jakiś czas temu- odpowiedział Znów patrzyliśmy na siebie w ciszy. Po chwili wstałem i usiadłem obok niego. -Co ci zrobiła?- zapytałem zatroskany Chłopak podwinął rękaw i pokazał mi ślady po ugryzieniach. Na tym nie mogło się skończyć... Spuściłem głowę i spojrzałem na podłogę. Czułem się za to w jakimś stopniu odpowiedzialny... -Naprawdę jesteś debilem...- powiedziałem cicho- nie rozumiem dlaczego wziąłeś całą winne na siebie... myślisz, że jak jestem człowiekiem nie umiem odpowiadać za swoje czyny? - spojrzałem na niego współczującym, a zarazem zdenerwowanym wzrokiem <Lestat? Argona dała mi pomysł, by dać jeszcze coś o sukienkach ale sytuacja nie pozwala ;-;> |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz