Spojrzałem na dziewczynę. Patrzyła na mnie pytająco, a jej mina była epicka. Nie mogłem się powstrzymać i wybuchnąłem śmiechem, ale po chwili zakryłem je ręką i próbowałem się opanować.
-Przepraszam... to silniejsze ode mnie...- wydusiłem z trudem i dalej próbowałem się nie śmiać.
-Okej ale czemu nazwałeś go moim imieniem?- Fallon wyglądała jeszcze zabawniej.
Odwróciłem się do niej tyłem, odszedłem kilka kroków i znów zacząłem się śmiać. Podeszła do nas Cassie i teraz obie się na mnie patrzyły.
-Co ty mu zrobiłaś? -zapytała czarodziejkę.
-Jeszcze nic...- mruknęła.
-Okej...- podszedłem do dziewczyn w miarę opanowany- Fallon jeśli chcesz wiedzieć, pomyśl co wcześniej mówiłem.
Zmiennokształtna i czarodziejka spojrzały po sobie, a ja westchnąłem widząc, że obie nie mają pomysłu. No ale cóż ja im nie powiem.
-Wy sobie tu stójcie i myślcie, a ja idem do siebie. Nie mam już tu czego szukać- powiedziałem i poszedłem w stronę Akademiku.
Gdy już tam byłem walnąłem się na łóżko. Moich współlokatorów nie było więc miałem spokój. No ale niestety nie na długo. Po jakichś dziesięciu minutach do pokoju wpadły dwa wampiry, wydzierając się na siebie. Poszło im o krew ze schowka czy coś w ten deseń. Miałem nadzieje, że w końcu przyzwyczaję się do tego hałasu, ale oni byli zbyt wkurzający. Wstałem, posłałem im mordercze spojrzenie i czym prędzej wyszedłem. Poszedłem na stołówkę i usiadłem przy jednym ze stolików. Po kolejnych dziesięciu minutach do stołówki weszła Fallon. Zawołałem ją.
-Już wiesz czemu tak ją nazwałem?
<Fallon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz