- Argona - powiedział Max - Gdzie jest Argona?
- Może wagary? - zaśmiał się Lestat.
- Czy ktoś wie gdzie jest Argona? - zapytał ponownie
- Nie - powiedziałam, aby mój nie brzmiał zdenerwowanie.
- Dobrze. Jak na noc nie zjawi się w pokoju, powiadomcie mnie. Dobrze? - zapytał nauczyciel
- Okej - powiedziały dziewczyny z pokoju Argony chórem.
****
Po lekcji poszłam do Cassie
- Wiesz gdzie jest Argona? - zapytałam jej
- O to samo chciałam zapytać. - powiedziała, a ja pośpiesznym ruchem wyszłam na dwór. Było dość ciepło, widać było słońce. Zamknęłam oczy i skupiłam się na deszczu. Kiedy mi się udało lał on obficie. Jednak nie to było moim celem. Po deszczu na niebie pojawiła się tęcza ( klik ^^). Weszłam na nią powoli i pojechałam po niej ( bo trzeba wiedzieć jak wykorzystywać moce :D). Na samym szczycie rozejrzałam się. Wyczuwałam gdzieś w pobliżu budynek otoczony polem niewidzialności. Sama więc stałam się niewidzialna. Zobaczyłam wszystkie niewidzialne rzeczy. Jednak nigdzie nie widziałam budynku, który wciąż wyczuwałam. Postanowiłam więc zeskoczyć i rozejrzeć się na dole. Jednak zanim dotarłam na ziemię, zatrzymałam się na czymś.
Budynek! - pomyślałam uradowana. - Może tam jest Argona? Trza sprawdzić. Weszłam od okna, zwinnie. Nie żeby coś, ale inteligencję, to ja mam na poziomie, więc umiałam wymyślić, aby się gdzieś schować. weszłam szybko do szafy - klasyka. Miała ona dwa podłużne otwory. Idealnie ułożone na wysokości moich oczu. Do pokoju weszło dwóch ochroniarzy, potem jakaś dziewczyna z zawiązaną twarzą, a za nimi.. co? Ja się chyba przewidziałam.
Małpa? Jak w tych wszystkich filmach. Jak to możliwe? Zaczęła przemawiać ludzkim głosem.
- Chyba wiesz po co tu jesteś? - zapytała
- Nie - z trudem i złością powiedziała, dość pewnie.. Argona. Najchętniej to bym ją zawołała. Ale się powstrzymałam.
- Masz 15 minut na przemyślenie - powiedziała małpa do Argony. - A my panowie - zwrócił się do ochroniarzy - Idziemy na nektar bananowy. - i wyszli
- Argona, Argona! - zawołałam cicho,ale żeby mnie usyszła
- Anay? - zapytała i odwracała się w stronę szafy z której dochodził głos.
- Tak. Zaraz cię rozwiąże, i mi wszystko wytłumaczysz, ok?
- Ok
Wyszłam cicho, z ( na szczęście) nie skrzypiącej szafy. Owiązałam buzie ręce i nogi Argony.
- Więc? - zapytałam
< Argona? Czekam na wyjaśnienia>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz