- Dobsz, dobsz.- mruknąłem, przewracając się na brzuch i chowając twarz w kołdrę. Nic mi się nie chciało, chociaż byłem zadowolony z kilku faktów, między innymi, ze Arturowi się nie dostało i że się pogodziłem z Sander... byleby tylko cała ta maskarada w związku z nią trzymała się długo...
- Idę spać...- wymamrotałem.
- Jest popołudnie.- zauważył Artur.
- Trudno. Obudź mnie jak będziesz szedł spać.- odparłem, a po chwili, gdy stwierdziłem, ze może tego nie zrobić, dodałem- Proszę.
I zasnąłem, nie czekając na odpowiedź.
<Nie zapytam, bo to koniec fabuły... nie ma pomysłu na akcję...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz