I ja się martwiłem o jej stan...? Musze zapamiętać, by nie martwić się o gryzione czarodziejki. Taaak.
- Zbliża się dzień.- odezwała się Coraline, patrząc na czerwone promienie prześwitujące między drzewami. Zmrużyłem oczy, również patrząc w stronę wschodzącego słońca.
- To chyba nie jest dobra pora dla ciebie.- dodała po chwili.
Eeee...
- ... no tak.- odparłem w końcu. Ale przecież nie mogłem jej zostawić zaraz po tym, jak mnie nakarmiła!- "Nie jest dobra" nie znaczy, ze nie mogę tu być. trzeba się w końcu przyzwyczaić.- stwierdziłem po kolejnych kilku sekundach.
<Coraline?>
Przepraszam za długość, nie wiem co pisać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz