- Wiesz, nie wiem czy to najlepszy pomysł... Może zawołajmy nauczyciela? - zapytałam
- Nie, chodź będzie fajnie. - powiedziała uśmiechając się do mnie zachęcająco.
- Ale tak nie przystało na anioła. A jeżeli nas wywalą? - pół pewna że pójdę.
- Raz się żyje - powiedziała
- No chyba ty - zaśmiałam się. - raz ale 10 tyś lat. Więc jak raz popsuje sobie reputacje... - zaczęłam, jednak Cassie nie słuchała i pociągnęła mnie za rękę, tak że z hukiem spadłam na ziemię, i mogłoby się zdawać,że ktoś usłyszy jak na nią wrzeszczę, jednak powstrzymałam się. A co mi szkodzi. Cassie jeszcze mi za to zapłacisz.
Otrzepałam się i poszłam za Cass, która była na przodzie.
- Gdzie tak pędzisz? - zapytałam
- Czuję coś, ale chodźmy dalej, to wyostrzy się zapach i ci powiem. - odpowiedziała
- Dobra - wyszeptałam z zimna. - Zimno się robi. I godna jestem. Masz coś do jedzenia?
- Nie, ale ja nie jestem głodna. I ja nie mam takich mocy jak ty, więc coś wyczaruj, Chyba to umiesz, w przeciwieństwie do latania ( patrz post od Argony o porwaniu).
Tak, to jest pomysł! Szybko wytworzyłam tęcze ( tak, do wszystkiego jest przydatna), która zamieniła się w watę cukrową. Nie napełni mnie to na długo, ale teraz będę miała spokój.
Potem stworzyłam chmurkę z tęczy i usiadłam na niej jak w fotelu. Kazałam jej jechać do Cassie. Ona posłusznie podjechała do niej, po czym ja zapytałam:
- Może chcesz się dosiąść?
- Nie, dzięki, ale może zrobimy zawody, nie to nie ma sensu
- To może ty będziesz chodzić swoim tempem, jak chcesz to biegaj, a ja się dostosuje. Jakby coś to daj znać czy szybciej czy wolniej, ok?
- Dobra. - powiedziała i zaczęła biec, a Arcencel, bo tak ją nazwałam od francuskiego Tęcza( z drobnymi przeróbkami ;P), płynęła jak obłok. Potem zaczęłam jakąś rozmowę z Cassie
*** Po jakiejś godzinie bardzo szybkiej drogi***
- Czujesz? - zapytała mnie
- A co?
- Słodkie bułki - powiedziała
- Już chyba wiem gdzie jesteśmy. Tam jest światło, i wszystko się wyjaśni. - stwierdziłam i przyśpieszyłam tempo. Potem dogoniła mnie Cassie, a ja zminimalizowałam Arcenciel do kolorowego notesu i schowałam do kieszeni. Weszłam po drabinie na górę. Widok jaki zobaczyłam olśnił mnie, tak że prawie krzyknęłam z zachwytu.
Znajdowałam się pod jedną z NAJsłynniejszych budowli świata. Wieżą Eiffla. Jakbym mogła robić zdjęcia oczami, już miałabym sesję tej budowli.
- Cassie! - zawołałam na dół tunelu - Spójrz!
- O, WoW! - powiedziała. - Czy to, to co ja myślę że to?
- Obawiam się że.. tak! Jesteśmy w Paryżu! Mieście miłości i najsłynniejszym mieście Francji.Stąd zapach bułek. Idziemy?
< Cassie? Idzieeemy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz