sobota, 15 lutego 2014

Od Argony- C.D Cassie

Spojrzałam na czarnowłosą dziewczynę z ledwo hamowaną wściekłością, jednak szybko opanowałam się i krzyknęłam z pogardą:
- Owszem jest!
Zobaczyłam jak źrenice zmiennokształtnej rozgrzeszają się
- Jest miedzy nami olbrzymia przepaść, przez którą żadne z nas nigdy nie zdoła przeskoczyć, by zostać przyjacielem drugiego.
Nie widziałam reakcji dziewczyny. Szłam już przez las w ciszy i spokoju. Płynnie przemieniłam się w wilka. W samotności potrafiłam kontrolować go doskonale. Tylko wśród ludzi miałam problemy. Oni wszyscy strasznie działali mi na nerwach. Tak samo nauczyciele. Nie dało się wytrzymać w tej dusznej atmosferze Akademii, mimo że do samego budynku miałam niezmierny szacunek. Właściwie nie opuściłam jej jeszcze tylko z powodu czyhających na zewnątrz kuzynów ninja.
Biegłam truchtem pomiędzy drzewami. Właściwie nie wiedziałam po co. Może mimo wszystko chciałam się stąd wydostać? Granica terenów Akademii była już niedaleko... Wtem zobaczyłam kogoś... Miał na sobie czarny strój, bez żadnych znaków. W ręku ściskał nóż. Stał jakieś 3 metry ode mnie. Na terenie Akademii.
Stałam się dziewczyną i szybko ukryłam się za drzewem. Dobyłam katany. Mężczyzna musiał to usłyszeć, bo zesztywniał i spojrzał w kierunku mojej kryjówki. Zobaczyłam jego oczy. Jego zimne, błękitne oczy... Nie miałam wątpliwości co do jego tożsamości. To był Kikuta Kotaro. Mistrz rodziny Kikuta i najzdolniejszy zabójca, jakiego kiedykolwiek spotkałam. To właśnie on uczył mnie tego niebezpiecznego fachu, zanim uciekłam.
W tej sytuacji pozostawało tylko jedno wyjście... Szybkim ruchem schowałam katanę i przemieniłam się w wilka. Skoczyłam w kierunku Akademii. Usłyszałam świst noża w powietrzu tuż nad moim uchem i cichy oddech podążającego za mną zabójcy. Biegliśmy szybko, pozostawiając za sobą granicę.
"Skąd on się tu wziął??" Myślałam intensywnie "Przecież do Akademii nie może wejść nikt, kto nie otrzymał zaproszenia...!"
Widziałam już skraj lasu, gdy poczułam przeraźliwy ból w barku. Obejrzałam się na bolące miejsce i ujrzałam mały nożyk tkwiący po rękojeść w ciele. Poczułam, że słabnę. Nóż musiał być zatruty. Zostało mi jeszcze dziesięć metrów do końca lasu. Za chwilę miałam wybiec na otwartą przestrzeń. Może ktoś mógłby mnie zauważyć? Przed moimi oczami zaczęły latać czarne plamy. Jeszcze tylko pięć metrów, cztery, trzy, dwa, jeden...! Upadłam. Spróbowałam się podczołgać jeszcze ten jeden, ostatni metr, ale poczułam mocne uderzenie w tył karku. Straciłam przytomność jednocześnie powracając do ludzkiej postaci...
***
Obudziłam się w ciasnym pomieszczeniu. Słyszałam jednostajny szum silnika i podskakiwałam na wybojach. Jakieś głosy rozmawiały o czymś, jakby za ścianą. Spróbowałam się poruszyć, ale moje ręce i nogi były zakute w ciężkie srebrne kajdany. Straszliwy ból, jaki sprawiał mi kontakt ze srebrem, uświadomiłam sobie dopiero chwilę później, jak również to, że jestem w bagażniku jakiegoś samochodu. I że jeśli szybko się nie wydostanę to dostanę nieobecność na lekcjach... (tag, moim największym zmartwieniem jest nieobecność na zajęciach )
Musiałam chyba przysnąć, bo gdy otworzyłam oczy ktoś otworzył klapę bagażnika. Zostałam brutalnie wyciągnięta z wnętrza i postawiona na chodniku. Ktoś zawiązał mi oczy, ktoś inny pchnął do przodu i rozkazał:
- Ido, uragirimono! (Ruszaj, zdrajco!)
Popychana przez niewidzialne dla mnie dłonie ruszyłam w stronę... właściwie nie wiem jaką, bo nic nie widziałam. Potknęłam się o stopień i szliśmy po schodach. Było ich dokładnie 17. Potem słyszałam świst sprężanego powierza i uderzył we mnie zapach świeżo umytych podłóg oraz strumień klimatyzacji. Zapewne właśnie weszłam przez rozsuwane drzwi do wnętrza jakiegoś biurowca. Następnie przystanęliśmy na chwilę i rozległ się cichy dźwięk gongu i znów szelest sprężanego powietrza. Wsiedliśmy do windy jechaliśmy dobrą minutę, czyli średnio... 100 pięter...
Wreszcie zatrzymaliśmy się i wyszliśmy z metalowej puszki. Rozwiązano mi oczy i wepchnięto do jednej z trzech identycznych, opancerzonych celi.
Zostałam sama w ciemności...
(Ktoś ogarnie, że zniknęłam :P)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz