środa, 12 lutego 2014

Od Lestata- C.D Artura

- Nie może mu się nic stać.- odezwałem się, patrząc jak Artur znika za zakrętem.
- Oczywiście.- Louis przytaknął i zniknął na chwilę. Po kilku sekundach wrócił.- Załatwione. Jest nietykalny. Armand się tym zajął.
- Armand?!- powtórzyłem sparaliżowany.- Jest tu?!
- Jest.- usłyszałem nowy głos i spojrzałem za siebie; przed drzwiami stał trzeci wampir.
Drugi nowy gościu xD
- Cóż za zbieg okoliczności, że oboje tu jesteście akurat, gdy ja tu przybyłem.- odparłem sucho. Nie mam pojęcia, i nie miałem od naszego pierwszego spotkania, jakimi uczuciami się darzyliśmy. Nienawiść albo przyjaźń. Nienawiść, ale ukryta pod płaszczem arogancji i tolerancji? Czy może jeszcze ukryta pod tym wszystkim przyjaźń?
- Zbieg, to prawda.- przytaknął spokojnie Armand- Pozwól ze mną, będziesz mógł nam wszystko wyjaśnić. Jaka Akademia i jakim cudem ten człowiek jeszcze żyje?
Były to pytania- póki co- retoryczne, bo Amand wyminął mnie i Louisa, ruszył korytarzem, a potem skręcił w przeciwną stronę niż Artur.
Podążyłem za nim, słysząc jak za mną kroczy cicho Louis.
Znaleźliśmy się w jakimś pomieszczeniu który mógłby przypominać jadalnię; w końcu zawierał podłużny stół ze świecznikiem i po kilka krzeseł wzdłuż i na końcach. Armand usiadł przy rogu i to samo nakazał nam- ruchem ręki.
- Mów.- odezwał się.
- W wielkim skrócie, bo zależy mi na czasie.- zacząłem, patrząc na Louisa siedzącego naprzeciwko mnie. Jego postawa wydawała się jeszcze chłodniejsza niż podczas tego ostatniego spotkania w domu... tuż przed moim zaśnięciem. A był takim dobrym towarzyszem... czemu żałuję, ze nie ma dawnego, ludzkiego Louisa? Sam chciałem sprowadzić go na ścieżkę zabijania, więc czemu teraz myślę o dawnym nim?!
- Gdy obudziłem się po stu latach i znowu zacząłem zwracać uwagę świata wampirów- i ludzi zresztą też, Akademia postanowiła mnie zabrać do siebie.- urwałem i zaśmiałem się gorzko.- Chcieli mnie "ujarzmić". A najgorsze jest to, ze byłem w tak złej formie, że udało im się złapać mnie i tam zawieźć... Przebywam tam od miesiąca, połowa uczniów mnie nienawidzi, druga połowa mnie nie spotkała osobiście... a poza tym jest taka nauczycielka-wampirzyca, która mnie nienawidzi z całego serca. Nie będę tego tłumaczyć, bo nie ma sensu, ale to właśnie przez nią uciekłem z Akademii.
- Pomijając fakt, że nie wyjaśniłeś czym jest ta Akademia, czemu ten Artur jest z tobą?- od razu gdy skończyłem mówić odezwał się Louis.
- Nie mam pojęcia czemu chciał ze mną uciec.- wzruszyłem ramionami- Zanim zdążyłem go ostrzec jak to będzie wyglądać, Sander zmusiła mnie do błyskawicznej "ewakuacji" z terenu szkoły. Akademia Crossa to miejsce, w którym czarodzieje, zmiennokształtni, Parapsychicy, wampiry i półanioły uczą się panować nad sobą. Wydaje mi się, ze nie jestem jedynym, którego zmuszono do tej "nauki", ale to inna sprawa.
Oboje milczeli.
- Masz niezłego pecha.- odezwał się w końcu Louis. Armand od rozpoczęcia przeze mnie opowieści nie powiedział ani słowa, a teraz poderwał sie nagle, patrząc na drzwi.
Chwile później wpadł do środka Artur... z zakrwawionym nadgarstkiem.
A chwile po nim szpakowaty starszy wampir o aroganckim wyrazie twarzy, który zatrzymał się w progu, podczas gdy chłopak zrobił kilka kroków w moją stronę, po czym zatrzymał się niepewnie, widząc- chyba- wściekłego- Armanda.
- Santiago, co ja mówiłem o tym człowieku?- jego głos był cichy i zimny, ale wszyscy słyszeli go doskonale w ciszy jaka zapadła, łącznie z Arturem.
<Artur?>
Przepraszam, musiałam wprowadzić trochę akcji, dialogi mnie męczą. Wszystko wynikło ot tak xD
Santiago to taki jakby zastępca w teatrze... z Louisem i Armandem jest trzecim najważniejszym wampirem.
Nie mogę ukrywać (za dużo obrazków!), ze postać Santago naprawdę wystąpiła i był on niezbyt dobrze nastawionym wampirem wobec głównego bohatera powieści, ale co tam:

Trzecia osoba z Wywiadu z Wampirem. Tak bardzo obsesja ;-;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz