niedziela, 9 lutego 2014

Od Artura- C.D Lestata


-Jakiś kawałek stąd powinno być miasto, w którym się na chwilę zatrzymamy- postanowiłem
Lestat zdejmował swoją torbę, wiszącą na bramie. W milczeniu, szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę małego lasku. Szliśmy przez niego może z dziesięć min. Stanąłem na jego skraju. Już było widać budynki. Spojrzałem na Lestata.
-Lepiej żebyś tu został- powiedziałem, zakładając kaptur.
-Nie będziesz mi mówił co mam robić- warknął.
-Zbyt zwracasz na siebie uwagę. Nawet nie mów, że będziesz spokojny, bo ci nie zaufam- wyciągnąłem portfel z torby i rzuciłem ją obok wampira, zostawiając go samego.
Szedłem szybko, by nie słyszeć jego wkurzonych myśli. Wszedłem do pierwszego z brzegu sklepu i zacząłem rozglądać się po półkach w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Ostatecznie kupiłem red bulla i batonik energetyczny.
-Dłużej się nie dało?- usłyszałem głos Lestata, gdy wychodziłem.
Wzruszyłem ramionami i zacząłem jeść. Chwila... gdzie on ma torby? Poszliśmy z powrotem na skraj. Toreb już nie było. Wampir zacisnął pięści i gdzieś zniknął. Usiadłem pod drzewem i westchnąłem załamany jego "odpowiedzialnością". Wrócił po kilku minutach z naszymi torbami i z zakrwawioną ręką. Od razu musiał zabić...
-Dzięki tobie nie możemy zostać w mieście... nie mogłeś się powstrzymać?- syknąłem.
  Mężczyzna wzruszył ramionami i rzucił mi moją torbę do której spakowałem portfel. Wyrzuciłem śmieci w las i wstałem. Weszliśmy w głąb lasu. Robiło się ciemno więc nikogo nie powinno tu być.
-Co teraz?- zapytałem.
-Mam pewien pomysł, ale opowiem ci o nim jutro- odpowiedział blondyn.
Usiedliśmy na przeciw siebie w znacznej odległości. Siedzieliśmy w ciszy, aż o momenty, gdy otworzyłem torbę i rzuciłem mu jedną z moich bluz. Zręcznie ją złapał i spojrzał na mnie pytająco.
-Sander poszarpała ci koszulę prawda?- spojrzałem na rozerwany materiał.
Dopiero teraz przypomniał sobie o koszuli, którą błyskawicznie zdjął. Gdy założył bluzę znów nastała cisza.
-Co czułeś patrząc na moją walkę z Sander?- zapytał wampir poważnym tonem.
Milczałem i odwróciłem głowę tak by nie patrzeć na niego. Czułem na sobie jego wzrok, nie miał zamiaru rezygnować z tego pytania. Drążył dalej ten temat. Wyszedł z tego długi monolog, bo tyko wampir mówił przez ostatnie minuty. Nie wiedziałem czy się śmiać z Lestata, czy płakać. Bliżej mi do tego drugiego. Zgiąłem nogi, obejmując je rękami i schowałem twarz. Po moich policzkach popłynęły łzy.
-Artur?- zapytał zdziwiony przerywając serię pytań.
-Bałem się...- wyszeptałem- bałem się o ciebie, bałem się jej...- powiedziałem głośniej.
-Jesteś człowiekiem, więc to normalne, że bałeś się walki między wampirami...- powiedział robiąc wielkie oczy.
-Nie rozumiesz... nie bałem się tylko tego. Od początku bałem się przyjechać do Akademii, a gdy dowiedziałem się, że będę mieszkał w jednym pokoju z wampirem to już w ogóle byłem przerażony. Gdy poznałem ciebie, Fallon i innych trochę się uspokoiłem, ale nadal byłem wystraszony. Świadomość, że jest się jedynym człowiekiem jest okropna. Cały czas trzymałem to w sobie, ale dłużej tak nie mogę... Nawet teraz się boję... ta walka między wami tylko pogorszyła mój strach... zadowolony jesteś, że w końcu to powiedziałem?- zapytałem z wyrzutem, a łzy popłynęły mi mocniej.

<Lestat? Taki brak weny na koniec ;_;> 
 
O_o *mina Lestata*- nie powstrzymałam się przed wstawieniem tu tego- przyp. Arleni

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz