- Saltzman.- odparłem. Zdziwiło mnie jego przyjście, do tego zmartwienie, gdy wypytywał o mój stan...
Ale oznaczało to, ze Sander już nie rozmawiała i pewnie przebywała w swoim pokoju. Musiałem do niej iść.
- Ty coś planujesz.- stwierdziła ostrożnie Coraline, widząc jak się zamyśliłem.
- Masz rację.- odpowiedziałem wolno- I muszę stad iść. Nie siedź tu długo, to męski przecież.
Zniknąłem, biegnąc w stronę zejścia do podziemi. Słyszałem, jak Coraline mnie zawołała, a potem coś mruknęła, czego nie dosłyszałem.
Stanąłem przed drzwiami, zza których wyczuwałem obecnosć Sander, i zapukałem.
- Wejdź.
Gdy przekroczyłem próg od razu domyśliłem się, ze to jej pokój, w którym mnie karała. Siedziała na łózku, oparta o ścianę, trzymając w ręce jakieś dokumenty. Wydawała się zdziwiona moją osobą.
- Lestat.
- Jesteś usatysfakcjonowana wymierzoną karą?- spytałem, patrząc zdecydowanie w jej ciemne oczy. Przyszedłem tu, więc już nie mogę zawrócić...
- Była sprawiedliwa.- przytaknęła, obserwując mnie uważnie.
- W takim razie jesteśmy kwita?- nie będę się kłócić nad jej sprawiedliwością...
- Owszem.- znowu potwierdziła.- Ale widzę przecież, ze nie przyszedłeś tu tylko żeby spytać. Więc czego chcesz, ze przyszedłeś do mnie?
- Masz rację.- zawahałem się. Co ja w ogóle wyprawiam?!- Chciałem prosić...
Na twarzy Sander pojawiło się zdziwienie.
- ... o zaczęcie wszystkiego od nowa.- dokończyłem.- Żeby były to relacje nauczyciel-uczeń, bez domieszki nienawiści, choć doskonale zdaję sobie sprawę, ze nie łatwo pozbyć się takiego uczucia. Czy byłabyś w stanie zacząć nasza relacje od początku?
(Skończyłabym na tym post i zaczęła nowy, ale fabuła to fabuła...)
- Nie wiem. Zapewne zdajesz sobie, ze to, co zrobiłeś było niedopuszczalne, prawda?
- Doskonale.
- W każdej plotce czy legendzie o tobie spotykałam się z tą samą opinią "nieodpowiedzialny, zawsze chce adrenaliny"- czy czegoś, co było nią u wampira.
- Ta część jest prawdą.- przytaknąłem.- Więc jak?
Jeśli Sander upajała sie moją prośba jak zwycięstwem to nie okazywała tego.
- Masz rację, to będzie trudne. Ale spróbować można. Moja, i zapewne twoja nienawiść również, nie zniknie ot tak. Zrobiłęś coś niewybaczalnego. Juz nie mówiąc o zasadach akademii, złamałeś zasady Piekła.
- Piekło nie istnieje.
- Tak nazywają wampirzy świat inne rasy. Powoli to się przyjmuje do nas...- mruknęła. Wydawała się teraz taka spokojna i może nawet zmęczona, zupełnie nie jak Sander którą znałem. Kobieta jakby usłyszała co myślę, machnęła ręką w stronę drzwi, przywracając twarzy surowy wyraz.
- Idź już. I nie łam kolejnych zasad.
- To mimo wszystko będzie trudne.- odparłem, uśmiechając się lekko. Nie otrzymałem odpowiedzi, a po zamknięciu drzwi jej pokoju pobiegłem do pokoju.
Opadłem na łóżko z ciężkim westchnięciem.
<Artur?> Z tobą się tak fajnie pisze~! Jeśli nie ty, to zleć c.d komuś innemu xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz