środa, 12 lutego 2014

Od Fallon C.D. Artura

Obserwowałam go przez tą krótką chwilę, gdy się uśmiechał, bo w końcu u niego to rzadkość.
- Dobra, koniec żartów. Trzeba coś z nimi zrobić, nie znalazły się tu przypadkiem - powiedziałam.
- Jakim cudem w ogóle się tu znalazły? Przecież zwyczajni ludzie nie mogą się tu dostać
- Ale to nie ludzie, lecz zwierzęta. A dokładniej różowe baranki - powiedziałam. Artur zamyślił się.
- Cassie! - zaczął nawoływać. Po chwili podbiegła do niego zdyszana zmiennokształtna.
- Tak? - spytała.
- Czy nie byłabyś w stanie gdzieś... zagonić te baranki w jedno miejsce? - zapytał chłopak, dokładnie dobierając słowa.
- Jasne - powiedziała.
- Zagoń je na stadion. Gdy wszystkie będą w jednym miejscu pomyślimy, co dalej. - Cassie szybko przybrała postać wilka, po czym ruszyła w pogoń za zwierzątkami.
Mieliśmy z Arturem nadzieję, że sobie poradzi, lecz baranków było zbyt wiele. Nie dawała rady.
- A może wykorzystasz jakoś swoją moc? - Artur spojrzał na mnie.
- Mam je sfajczyć!? - zapytałam nie dowierzając.
- Nie! - Artur szybko zaprzeczył - Zwierzęta boją się ognia. Więc jeśli nie wiem, jakoś... zaczniesz się palić, one będą się bały i zaczną uciekać, przy czym będziesz je zaganiać - powiedział - A ja pójdę po zmiennokształtne.
- OK - odpowiedziałam krótko.
Jak tylko Artur poszedł, "uruchomiłam" swoją moc. Powoli temperatura mojego ciała zaczęła wzrastać, aż w końcu cała stanęłam w ogniu (starając się niczego nie podpalić). Zwierzęta szybko zaczęły uciekać w przeciwnym kierunku.
Zagoniłyśmy już z Cassie połowę baranków, w tym właśnie momencie pojawił się Artur razem z Argoną i Silettą.

<Artur?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz