Obecność zmiennokształtnej wyczułem ułamek sekundy przed usłyszeniem pytania. Wyczułem, że Damien się wzdrygnął lekko.
- Jestem strażnikiem.- oznajmiłem.- Zdejmiesz ten kaptur? Mimo wszystko dziwnie się gada d kogoś, kogo do końca tu nie ma.
Wyczułem zawahanie, ale Argona odkryła twarz. Damien znów drgnął lekko, dalej się nie odzywając. Jak on może być taki spokojny...? Usłyszał kobiecy głos w męskim akademiku- to da się przeboleć. Ale że ta osoba nagle pojawiła się przed nim już mniej!
- Ty strażnikiem?- powtórzyła.- Na łeb im padło czy co? Ty nawet siebie nie umiesz upilnować!- prychnęła.
- Siebie nie, ale pilnowanie innych łatwiej mi przychodzi.- potaknąłem, znów zgodnie z prawdą. Od kiedy tak mało kłamie?!
- A co tu robi drugi wampir?- spytała, patrząc na chłopaka obok.
- Stoi.- odparł cicho. Pospieszyłem z wyjaśnieniami.
- Oboje nie jesteśmy jeszcze przyzwyczajeni do planu dziennego. Nie umiał zasnąc i poszedł na zwiady ze mną.
<Argona?>
Dlaczego wena mi się wszędzie kończy? D:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz