Znowu do tego wróciła... Milczałem, patrząc w odwrotną stronę od niej. Dziewczyna nie czekała na natychmiastową odpowiedz. Długą chwilę milczeliśmy. Panująca atmosfera mnie przytłaczała.
-Nie bądź zła, ale przez całą podstawówkę, gimnazjum i tak dalej byłem zamknięty w sobie. Tutaj chciałem... nadal chcę to kontynuować. Strata przyjaciół lub ich brak to dla mnie nic. Posiadanie ich jest miłe, ale nie jestem do tego przyzwyczajony. Moje dotychczasowe zachowanie jest dla mnie normalne. Chociaż wiem, że dla innych nie- powiedziałam nadal parząc w tamtym kierunku
-Sam powiedziałeś, że posiadanie przyjaciół jest miłe. Przyzwyczaisz się do tego i będzie zupełnie inaczej. Musisz to wszystko tylko ogarnąć- powiedziała tym samym tonem co wcześniej
-Nadal uważam, że to co mówisz jest pozbawione jakiegokolwiek sensu- mruknąłem
-A ty znowu to samo...- westchnęła
-To moja sprawa co myślę, co czuję i nie wiem jakim prawem się w to wtrącasz. Nie chcę cię stracić, ale jeśli tego nie rozumiesz, to ta dyskusja nie ma sensu...- powiedziałem patrząc na nią zirytowany- przyjaciele i uczucia to same słabości...
Fallon wstała bez słowa i skierowała się do żeńskiego Akademiku. Westchnąłem i spojrzałem na drzewa kołysane wiatrem. Nawet nie chciałem wiedzieć co pomyślała...
<Fallon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz