Co jakiś czas będą publikowane posty "normalnych" lekcji z wychowawcą, na które każdy musi odpisać- to samo wydarzenie z punktu widzenia danego ucznia.
Uwaga!: kto nie napisze straci 5 PU , a kto napisze najlepsze opko dostanie 5 PU, do umiejki którą "posłuży się" w tym opowiadaniu. Z takiej historii może oczywiście wyniknąć fabuła... tyle, że musi być w klasie.
Zapraszam do zakładki "Klasy i wychowawcy".- przyp. Arleni jako adminki
Podobno wywieszono listę uczniów w pierwszej klasie. Sprawdziłem to i faktycznie- na razie było nas 12, a najwięcej może być 15. Czyli, że pomieszali wszystkich. Jak edukacyjnie. I lekkomyślnie.
Pisało też, że pierwsza lekcja odbędzie się pod wieczór, ale potem już będą normalnie od rana.
Ruszyłem w stronę odpowiedniej sali.
Stwierdzili też, że "dzieci nocy" jeszcze się nie dostosowały do ludzkiego harmonogramu. Zgadzam się z nimi.
I nie dostosuję się prędko. Chciałoby się.
Moje myśli znowu zboczyły na tor "nie będziecie mieli ze mną tak łatwo"
- Sander też nie?- usłyszałem głos Artura za plecami i prawie się nie wzdrygnąłem. Jakim cudem on tak łatwo mnie zachodzi?!
- Nie.- odparłem, nie obracając się w jego stronę.
- Słyszę co myślisz. Wiem, jakie łączą cię z nią relacje.
Zirytowany spojrzałem na niego przez ramię.
- Jak wiesz to po co się pytasz? Nienawidzimy się i oboje o tym wiemy doskonale!
- Yhm.- mruknął w odpowiedzi i wyprzedził mnie, wychodząc z męskiego dormitorium. Nie goniłem go, w końcu był jeszcze czas.
Dwanaście osób, co? Czterech mężczyzn, osiem kobiet. Jeden człowiek, trzej czarodzieje- czy też czarodziejki, trzy zmiennokształtne, dwa wampiry i wampirzyca, dwie anielice. Jeden człowiek. Szkoda.
- Twoje myśli słychać nawet tutaj!- usłyszałem wołanie Artura, idącego długo przede mną.
- To nie słuchaj!- wrzasnąłem do niego, jeszcze bardziej poirytowany. Artur zignorował moją odpowiedź. Był zachód i ostatnie promienie słońca tworzyły jeszcze cień. Zajęty wkurzaniem się współlokatora nie zauważyłem, jak nadepnąłem stopą na odsłonięty kawałek ziemi. Syknąłem cicho, odskakując z powrotem w zacienione miejsce. Zapewne skończyłoby się to gorzej, gdyby nie fakt, że miałem na nogach glany (a nie na przykład klapki).
Zakląłem cicho i postanowiłem jak najszybciej znaleźć się w budynku. Błyskawicznie wyprzedziłem Artura i wpadłem przez otwarte drzwi bloku szkolnego. Chwilę później rozsiadłem się na krześle z rękami pod głową i znudzonym westchnięciem.
Wejście do sali znajdywało się z tyłu pomieszczenia, a ja siadłęm na drugim końcu, również na tyłach, w przedostatnim rzędzie. Były tam szczelnie zasłonięte okna- widać teren zarezerwowany dla wampirów- natomiast przód sali był całkowicie zalany światłem. Pewnie to czary któregoś z nauczycieli- może samego Crossa, że mimo zachodu słońca, tamte miejsca były takie jasne. Pewnie jak będą lekcje w dzień, czarodzieje sprawią, że to tył będzie zawsze zacieniony. To się nazywa magia.
Wszedł Artur, chwilę po nim jeszcze kilka osób.
- Proszę o uwagę.- usłyszałem nieznajomy głos i zobaczyłem, jak zza biurka wstaje blondwłosy mężczyzna. Nie zauważyłem go wcześniej. Nie wierzę! Ani Artura,ani tego gościa nie wyczuwam?!
Usiadłem normalnie, zaciskając dłonie w pięści, zdenerwowany.
- Oj, nie przesadzaj.- człowiek spojrzał na mnie- Przecież do tej Akademii nie trafiają normalni ludzie. Jestem Parapsychikiem, ukryję się przed wami.
Ooookeeej, czyli, że jest w stanie mi nagle zniknąć? Świetnie, po prostu świetnie.
- No już, nie gniewaj się. Przez ciebie nie mogę się przedstawić, a wszyscy czekają!- dlaczego on jest taki radosny?!
Nic nie odpowiedziałem, utkwiwszy spojrzenie w jego oczach. Chwilę wytrzymał, a potem odwrócił się i podszedł do tablicy.
- Nazywam się Max Saltzman i jak już zauważyliście, jestem Parapsychikiem.- zapisał na tablicy swoje imię i nazwisko.- Od dziś jestem waszym wychowawcą i bardzo się z tego powodu cieszę- w końcu jesteście pierwszą klasą w Akademii Crossa. Jest was dwunastka, i bardzo mnie zadowolił fakt, że są tutaj obecne wszystkie rasy- szkoda tylko, że zaledwie jeden człowiek.- dodał, wskazawszy palcem na Artura.
Prychnąłem cicho, zauważywszy przy okazji, że Cassie mnie obserwuje morderczym wzrokiem.
- Mówcie mi po imieniu, żadnego "pan". Jestem zaledwie kilka lat starszy od obecnego tutaj Artura.
- Ile masz lat?- spytał ktoś, ale nie chciało mi się wychwycić kto (wybierzcie, kto to powiedział- przyp. Arleni)
- Dwadzieścia pięć. To nie tak dużo, nie?- przenosił wzrok z jednego ucznia na innego.- Nie będziemy się przedstawiać, to nie podstawówka. Uważam, żę mieliście dość czasu poznać się nawzajem, ja zaś was poznam z czasem. pamięci do imion nie mam, od razu mówię, więc jeśli coś przekręcę, to mnie upomnijcie- i wybaczcie.
Urwał na chwilę.
- Nie oczekujcie też, że dam wam się zastraszyć- bo na pewno ktoś będzie próbował.- teraz dłużej patrzył na mnie. Uśmiechnąłem się kpiąco. Gdyby dali tu nauczyciela, którego łatwo przestraszyć, to byłoby bez sensu. Saltzman nie przypadł mi do gustu, ale w jego twardą wolę akurat uwierzyłem. Może jednak kiedyś spróbuję.
- Nawet nie kombinuj.- cichy szept dobiegł do moich uszu i stwierdziłem, że to Artur odezwał się niesłyszalnie dla reszty.
Przestań słuchać co myślę!- pomyślałem rozdrażniony. Jaki on jest wkurzający!
Nie odpowiedział mi, obserwując nauczyciela.
- Teraz uważam, ze powinniście zapoznać się z resztą nauczycieli- odpowiednich dla ras.- odezwał się ponownie Max.- Więc teraz, jak tylko wyjdziecie, skierujcie się do odpowiednich sal. Powinniście wiedzieć które należą do kogo, nie będę wam tego powtarzać.
Cholera, teraz zapoznanie z Sander. Świetnie.
Wstałem jako jeden z pierwszych, po czym szybko opuściłem salę, kierując się w stronę schodów- Sander miała swoją klasę w "podziemiu", dla bezpieczeństwa uczniów. Szkoda tylko, że i tak będziemy wyłazić na zewnątrz.
<Wszyscy? xD>
Napiszcie to wydarzenie z waszego punktu widzenia, gdy napisze większość, dodam post o spotkaniu Sander dla wampirów, Anay napisze dla Półaniołów, a dla reszty kto pierwszy ten lepszy XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz