Gdy zamknąłem "Argonę" w celi zacząłem czuć się dziwnie. Miałem zmysły zmiennokształtnych, słabsze od wampirzych, tak samo jak prędkość... a poza tym byłem teraz kobietą... i będzie trzeba chodzić do toalety czy łazienki...
To raczej nie był przemyślany plan. Raczej? To NIE BYŁ przemyślany plan. Teraz Argona w celi domaga się krwi dla mojego ciała! Jaka tu logika, tym bardziej, że to moja psychika jest bardziej wytrzymała na głód?!
Udawało mi się omijać Marvina najbardziej jak się dało- mimo braku wagarów, nie upuścić żadnej broni i bez skojarzeń spać w damskim bloku. Ale najgorzej było z tymi toaletami... i Arturem, który któregoś razu wychwycił moje myśli. Pierwszego dnia po "ucieczce" spotkałem go.
- Lestat.- stał za mną. Obróciłem się gwałtownie, przestraszony, odruchem pełnym napięcia sięgając po pierwszą lepszą broń.- Słyszę twoje myśli, Lestat. Gdzie jest Argona?
Przedstawiłem mu wszystko w myślach, by nie opowiadać tego na głos.
- Nie mów do mnie Lestat.- syknąłem głosem Argony.- To był jej pomysł i nie miałem co się nie zgadzać, przemyślała wszystko!
- Ktoś cię juz złapał?
- Gdyby tak było, to siedziałbym teraz w celi koło... - zawahałem się-... siebie. Jakie to dziwne!- jęknąłem.- ten plan był bez sensu!
Przedstawiłem mu swoje rozmyślania na temat zamiany- że Argona tez musi pić.
- Jest umysłem zmiennokształtną, a to bynajmniej nie pomaga w byciu ciałem wampirem i piciu krwi, którą jej przyniosę!
- Przyniesiesz?
- Muszę!- jęknąłem znów- Zamieniła się ciałami nie wiedząc jaki głód gnębi na co dzień wampira i do tego nie będąc przygotowana na to. I jeszcze nasza siła. Jak myślisz, co może zrobić nic nie rozumiejąca zmiennokształtna w ciele wampira?!
I to jeszcze moim!- dodałem w myślach. Byłem jej wdzięczny za wyciągnięcie z więzienia, ale udawanie dziewczyny nie sprawiało mi jeszcze? radości.
- To twój problem.- machnął ręką obracając się i ruszając w stronę męskiego akademika.
- Nie zostawiaj mnie tak ot!- syknąłem.
- Od kiedy nie jesteś samowystarczalny w tym względzie? Daj jej krew z torebki!- odkrzyknął. Znieruchomiałem. nawet nie miałem zamiaru prosić go o krew dla Argony. Nie wiedziałem nawet, czy będzie chciała wypić medyczną, a co dopiero z żywego ciała.
Tylko proszę cię, zachowaj ten "spisek" dla siebie- pomyślałem. Zobaczyłem jak Artur kiwnął lekko głową. Założyłem kaptur na głowę i rozejrzałem się po zalanym słońcem dziedzińcu. W cieniu, oparte o żeński akademik, stały dwie uczennice, rozmawiając prawie szeptem o... no właśnie, o czym? Gdybym był w swoim ciele to usłyszałbym tak, jakbym stał kilka metrów od nich, ale ciało zmiennokształtnej nie miało aż tak dobrego słuchu i słyszałem jedynie szmer.
- ... plotka...- szmer-... próbowała...- znowu szmer.
Podszedłem bliżej, dalej niewidzialny dla nich. Tymi dwoma dziewczynami była Cassie i ta anielica, której imienia nie zdążyłem poznać.
- ... podobno uwięziła go w podziemiu.- szeptała Cassie. Wyglądały na przejęte, a ja zastanawiałem się, skąd ta plotka się rozniosła. Może po prostu Damienowi coś się wymsknęło...? Bo niewątpliwie mówili o Sander i jej karze dla mnie.
- I przez tydzień każe mu być bez krwi.- odparła anielica.- Jaki on będzie głodny gdy wyjdzie?!
- Zbyt głodny.- nie powstrzymałem się przed odezwaniem. Cholera, miałem nie gadać z innymi bez potrzeby...
Natychmiast odbiegłem zanim Cassie wyczuła moją obecność.
Nie miałem zielonego pojęcia co robią kobiety w czasie wolnym, więc łaziłem tu i tam, starając się omijać nauczycieli. raz Jack mnie minął o kilka centymetrów, gdy biegał sobie na około jeziora- widać ćwiczył.
W nocy, gdy nadeszła północ i znów musiałem (Argona musiała) patrolować akademiki, poszedłem do podziemia.
- Mam nadzieję, że nie robiłaś z moim ciałem nic niestosownego, bo ja z twoim nie.- wyszeptałem, ściągając kaptur i kucając przy kratach. "Lestat" spojrzał na mnie trochę nieprzytomnie. Zanim tutaj przyszedłem zdążyłem "obrabować" sklep z torebkami krwi i teraz wyciągnąłem jedną spod płaszcza.
- Twój plan był bez sensu.- poinformowałem ją, gdy podeszła chwiejnie bliżej krat. Streściłem jej moje przemyslenia co do zamiany ciałem i pragnienia krwi, po czym odkorkowałem torebkę i podałem jej ostrożnie.
- Pij i nie wylej, żeby nie było śladu. Wiem, że to mało, wiem, że zmiennokształtne ja się sprzeciwia, ale zdaję sobie sprawę jak się czuje to ciało, a do tego jako argonowa psychika nie jesteś odporna na głód, prawdopodobnie czujesz go jeszcze bardziej niż ja. Ja w swoim ciele oczywiście.- dodałem.- I dlatego głównie ten plan jest bez sensu.
<Argona?>
Ten post taki długi a mi się go szybko pisało :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz