- Zgadłem.- uśmiechnąłem się szeroko, gdy Cassie przemaszerowała obok mnie.- Dziewczyna nienawidząca różowego.
Podniosłem przedmiot sporu i pobiegłem do miasta, by wymienić. Bez zbędnych wymieniłem tą na czarną. Myślę, że czarny lubi.
Wróciłem do żeńskiego akademika, ale wilczyca nie wróciła. Wypadłem przez głowne wejście na plac i zamknąłem oczy, nasłuchując.
Słyszałem urywki rozmowy dwóch dziewczyn w pokoju pierwszym oraz... tupanie wilka. Jasne, dziewczyna się zmieniła, by się uspokoić. Normalne...
Podążyłem za krokami wilczycy, a potem, gdy ją zobaczyłem- czworonoga chodzącego po brzegu jeziora.
- Tu jesteś.- odezwałem się, a Cassie przyjęła z powrotem ludzką postać.- Taka może być?- podniosłem rękę z czarną szczotką.
- Może.- westchnęła. Rzuciłem jej, ta złapała zręcznie.
- Więc co chcesz jeszcze?
Tak, bardzo zależało mi na jej milczeniu. Zdaję sobie sprawę, że jestem arogancką i nieodpowiedzialną osobą... ale Sander jest jeszcze gorsza ode mnie.
<Cassie?>
Nom, teraz możesz napisac jak to wybaczasz Lestatowi jego przewinienia i dajesz mu spokój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz