niedziela, 26 stycznia 2014

Od Fallon C.D. Artura

Byłam mile zaskoczona, kiedy Artur zaczął się śmiać. Zdążyłam zauważyć, że w jego przypadku to bardzo rzadka czynność. Sama jednak się roześmiałam. Po "uspokojeniu się" zaczęliśmy rozmawiać, a ja w między czasie starałam się ogarnąć ten cały syf jaki znajdował się w tym pokoju. Pościeliłam łóżka, poukładałam na półkach itp. No cóż, tak już miałam. Nie umiałam wytrzymać w bałaganie. Co do rozmowy, to wyglądała ona zupełnie inaczej, niż dotychczas. Artur mówił dużo pewniej, uśmiechał się, śmiał, a nawet żartował. Takie rozmowy to ja lubię! Gdy kończyłam sprzątać, nagle usłyszałam głos pani Sander.
- Szybko, chowaj się! - powiedział Artur.
- Ale gdzie ja mam... - zaczęłam, ale chłopak był szybszy. Podszedł do mnie, złapał mnie za ramiona i szybkim ruchem wcisnął do szafy. Szafy Lestata, którą właśnie miałam sprzątać. Fuuuu!
Starałam się jednak być jak najciszej. Usłyszałam skrzyp otwieranych drzwi. To pewnie ta nauczycielka.
- Co robisz? - zapytała podejrzliwie.
- Nic - powiedział beznamiętnie.
- Miałam wrażenie, że z kimś rozmawiasz - usłyszałam - Wiesz może coś o tych skarpetach na dziedzińcu Akademika? - zapytała ponownie.
- Co? Nie, ale o jakich skarpetach? - zapytał. No nie powiem, niezły z niego aktor. Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi. Usłyszałam jednak, jak Artur podchodzi do okna.
- Hmm, nie mam pojęcia, co one tam robią, ale chyba należą do Lestata - powiedział. W tym samym momencie kichnęłam.
- Co to? - znowu usłyszałam podejrzliwy, damski głos. Serce mi stanęło, kiedy usłyszałam, jak nauczycielka zbliża się do szafy. Położyła rękę na uchwycie...
- Myszy. W tym pokoju jest pełno myszy. W całym Akademiku. Widziałem już kilka. Akademik powinien coś zrobić aby zwalczyć te gryzonie - powiedział Artur. Usłyszałam, że puszcza uchwyt i oddala się od szafy. Uff, co za ulga!
- Och tak, na pewno przekażę to panu dyrektorowi. Do widzenia, Arturze - powiedziała, po czym wyszła. Usłyszałam, jak Artur podchodzi do szafy i otwiera ją. Zapewne wyglądałam zabawnie, bo zaczął się cicho śmiać. Podał mi jednak rękę i pomógł wyjść z szafy. Zapewne teraz strasznie śmierdzę! Artur oczywiście czytał mi w myślach, więc powąchał mnie.
- Hmm, nie jest tak źle. Ale rewelacji też nie ma - powiedział z uśmiechem. Rzuciłam mu "srogie" spojrzenie.

<Artur? To zaszczyt sprawić, by Ar się uśmiechnął ;3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz