Trochę mnie zdziwiło, że Lestat wziął wszystko na siebie. Co nie zmienia faktu, że za dużo gada. Szliśmy powoli, sam nie wiem czemu. Powietrze było zimne. Nienawidzę zimy. W takie dni wolę siedzieć w ciepłym pomieszczeniu, a nie chodzić po dworze. Co prawda wyszedłem z własnej woli, ale lepsze zimno niż myśli Lestata.
-Teraz trzeba będzie wchodzić przez okna- zaśmiała się Fallon
-Lepsze okna niż nic- powiedziałem beznamiętnie
-Znów tak mówisz. Zdecydowanie wolę jak się śmiejesz- uśmiechnęła się
-Ale jak mówię?- zapytałem nie wiedząc o co jej chodzi
-Zupełnie pustym głosem. Bez uczuć, bez barwy, zupełnie jak na początku- wyjaśniła
-Nie widzę różnicy. Widzisz... za rzadko mówię innym głosem- zaśmiałem się
Doszliśmy pod Akademik Żeński. Staliśmy chwilę w ciszy patrząc na przed siebie.
-No pora się żegnać- powiedziała dziewczyna
-Ta...- powiedziałem i po chwili ją przytuliłem - Tylko nikomu nie mów.
Ta tylko się uśmiechnęła i weszła do środka. Sam z uśmiechem skierowałem się do mojego Akademika. Szedłem szybkim krokiem, więc po chwili byłem na miejscu. Przed drzwiami wróciłem do swojego typowego wyrazu twarz i wszedłem do środka.
-Proszę, oto wrócił nasz emo- zaśmiał się blondyn siedzący na łóżku
Zignorowałem go i położyłem do łóżka w bluzie. Czułem na sobie wzrok wampira. Był głodny... tym razem musi poczekać, aż wstanę. Po kilku minutach zasnąłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz