niedziela, 26 stycznia 2014

Od Artura C.D. Fallon

Trochę mnie zdziwiło, że Lestat wziął wszystko na siebie. Co nie zmienia faktu, że za dużo gada. Szliśmy powoli, sam nie wiem czemu. Powietrze było zimne. Nienawidzę zimy. W takie dni wolę siedzieć w ciepłym pomieszczeniu, a nie chodzić po dworze. Co prawda wyszedłem z własnej woli, ale lepsze zimno niż myśli Lestata.
-Teraz trzeba będzie wchodzić przez okna- zaśmiała się Fallon
-Lepsze okna niż nic- powiedziałem beznamiętnie
-Znów tak mówisz. Zdecydowanie wolę jak się śmiejesz- uśmiechnęła się
-Ale jak mówię?- zapytałem nie wiedząc o co jej chodzi
-Zupełnie pustym głosem. Bez uczuć, bez barwy, zupełnie jak na początku- wyjaśniła
-Nie widzę różnicy. Widzisz... za rzadko mówię innym głosem- zaśmiałem się
Doszliśmy pod Akademik Żeński. Staliśmy chwilę w ciszy patrząc na przed siebie.
-No pora się żegnać- powiedziała dziewczyna
-Ta...- powiedziałem i po chwili ją przytuliłem - Tylko nikomu nie mów.
Ta tylko się uśmiechnęła i weszła do środka. Sam z uśmiechem skierowałem się do mojego Akademika. Szedłem szybkim krokiem, więc po chwili byłem na miejscu. Przed drzwiami wróciłem do swojego typowego wyrazu twarz i wszedłem do środka.
-Proszę, oto wrócił nasz emo- zaśmiał się blondyn siedzący na łóżku
Zignorowałem go i położyłem do łóżka w bluzie. Czułem na sobie wzrok wampira. Był głodny... tym razem musi poczekać, aż wstanę. Po kilku minutach zasnąłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz