- Chyba mam pomysł - wyszeptałam. Najpierw trzeba negocjować. Spojrzałam na dwa wampiry.
- A co chcesz zrobić? - zapytał Artur. Wiedziałam, że będzie czytał mi w myślach, więc zaczęłam myśleć o całym planie. Chłopak pokiwał głową.
- Chłopcy, może wyjdziecie? - zapytałam w miarę uprzejmie.
- Spokojnie, możecie robić wszystko przy nas. Nie krępujcie się. Nam to nie przeszkadza - zapewniał Lestat z chamskim uśmieszkiem. Westchnęłam, choć jego docinka wcale mnie nie ruszyła. Zastanawiałam się jednak co chciał powiedzieć mówiąc "wszystko", lecz szczerze, to niewiele mnie to obchodziło.
- Dobrze, jeśli sobie tego życzycie... - zaczęłam. Zarówno Damien, jak i Lestat zrobili zaskoczoną minę. Odpowiedziałam im sztucznym uśmiechem. - Tylko że... trochę tu ciemno - powiedziałam. Podeszłam do każdego z okien i rozsunęłam w każdym z nich zasłony. Wampirom wyraźnie przeszkadzało słońce, lecz nadal "dzielnie" siedzieli na łóżkach. Usiadłam koło Artura. Chwilę milczałam po czym znowu zaczęłam mówić - Duszno tu. I śmierdzi - wstałam i popodnosiłam wszystkie brudne skarpety walające się po podłodze. Były to cztery pary. Mimo, iż strasznie śmierdziały, starałam się nie okazywać, że się brzydzę. Otworzyłam okno i wyrzuciłam 3 pary skarpet. Idealnie "ozdabiały" okolice Akademika Męskiego. Przy ostatniej parze skarpet jedną rzuciłam w stronę Damiena, ale nie w niego, a drugą Lestata, trafiając go w twarz (chciałam go ukarać za chamskie docinki). - Powinniście częściej sprzątać - powiedziałam. Otworzyłam każde okno w pokoju, wpuszczając do pomieszczenia więcej promieni słonecznych. Damien wstał i wyszedł. OK, czyli jeden z głowy. Został Lestat. Wyjęłam moje małe, podręczne lusterko i ustawiłam je tak, aby promienie słoneczne odbijały się i leciały w kierunku oczu Lestata. Wampir gwałtownie poderwał się z miejsca i zaczął pocierać oczy. Spojrzał na nas nienawistnym spojrzeniem.
- Ten jeden raz wam odpuszczę - wysyczał i wyszedł. Zadowolona z siebie klasnęłam w dłonie.
<Artur? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz