- To... nie zrozumiesz tego - wydukałam. Sama nie wiem, dlaczego wtedy o tym myślałam. Zerknęłam na niego. No cóż, nie wiem czemu, ale Artur kojarzył mi się z barankiem. On oczywiście czytał mi w myślach i spojrzał na mnie krzywo.
- Ja barankiem? Nie sądzę. Raczej owcą. Czarną owcą - powiedział jak zawsze bezbarwnym głosem. Nadal głupio się czułam po tym, jak powiedziałam mu, że jest dziwny. I wciąż, mimo jego zapewnień, miałam wrażenie, że jest przez to na mnie zły. Musiałam to jakoś naprawić.
- Nie jesteś czarną owcą, po prostu jesteś inny niż inni. Niż ja i inni uczniowie. Ale to nie jest nic złego. Pewnie nie będziesz jedynym człowiekiem w tym Akademiku. Jestem prawie pewna - powiedziałam z uśmiechem. On też się uśmiechnął, ale na bardzo krótko i bardziej przypominało to grymas niż uśmiech.
- Trochę tu chłodno - powiedział - Może przyjdziesz do mnie? - zapytał. Otworzyłam usta, aby coś powiedzieć, ale on raczej nie zamierzał czekać na odpowiedź, bo pociągnął mnie za sobą. Gdy byliśmy już nieopodal celu, nagle zatrzymałam się.
- Przecież dziewczyny nie mogą tu wchodzić - powiedziałam. On spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym "Myślisz, że ktokolwiek to przestrzega?". Wzruszyłam ramionami i dalej szłam za Arturem. Weszliśmy do pokoju z numerem 1. W środku na swoich łóżkach leżały dwa wampiry, bo w końcu był dzień. W jednym z nich rozpoznałam Damiena, a drugiego kojarzyłam tylko z widzenia. Nie trzeba mówić, że czułam się niezręcznie będąc w pokoju z trzema mężczyznami.
<Artur ;3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz