Teraz to ja uciekałam przed jego spojrzeniem. Swoją wypowiedzią zupełnie zbił mnie z tropu. Jednak nie na długo.
- I znowu to robisz - wymówiłam półgłosem.
- Co? - zapytał.
Parę minut zajęło mi odpowiednie ułożenie tej wypowiedzi.
- Nie wierzysz w siebie. - odpowiedziałam
Nic nie mówił, więc kontynuowałam.
- To, co ci powiedziałam wcześniej było najczystszą prawdą. Lecz ty wciąż wmawiasz sobie, że jest inaczej, że jest gorzej. I właśnie tego nie potrafię, nie potrafiłam i chyba nigdy nie pojmę - odpowiedziałam. Zebrałam się na odwagę i spojrzałam na niego.
Milczał.
<Artur?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz