- Fallon - powiedziałam uśmiechając się do poznanej współlokatorki.
- Pomóc ci? - zapytała Anabeth. Nie lubię pomocy, ale rozpakowywanie chciałam mieć jak najszybciej za sobą.
- Jeśli możesz - rzuciłam, pośpiesznie układając w szafie ubrania. Dziewczyna także podeszła, wzięła moją kosmetyczkę i pobiegła do łazienki. "Mam nadzieję, że nic nie nabroi" myślałam bez przerwy. Ostatecznie jednak gdy zerknęłam do toalety, wszystko było idealnie poukładane. Z resztą moich "pierdółek" także szybko dałyśmy sobie radę. Po zakończeniu rozpakowywania i sprzątania pokoju wyszłyśmy na korytarz.
- Jesteś czarodziejka, prawda? - zaczęła rozmowę.
- Zgadza się. Skąd wiesz? - zapytałam.
- Uwierz mi, w ciągu życia nabyłam tyle wiedzy, że rozpoznawanie rasy nie sprawia mi problemów.
- A ty pewnie pół-aniołem? - zapytałam. Miałam nadzieję, że mam rację.
- Tak - Anabeth uśmiechnęła się promiennie. Tak! Trafiłam!
Szłyśmy tak przed siebie, nie wiedząc gdzie, bo zapewne obie nie znałyśmy terenu Akademika. Po wyjściu na dwór owiał mnie przyjemny, chłodnawy wiatr. Doszłyśmy do czegoś, co zapewne było stadionem, gdzie usiadłyśmy na ławce i zaczęłyśmy rozmawiać.
- Więc jak tu trafiłaś? - zapytałam, uśmiechając się do dziewczyny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz