- Zostałam podrzucona do rodziny ludzi. Wychowali mnie i pozwolili uczyć się magii. Potem rodzice zginęli w wypadku. Rodzeństwo zestarzało się i odeszło. Ja trafiłam do akademii. - streściłam. Usłyszeliśmy kroki na schodach. Artur zamarł.
- Wyjrzę kto to a ty się schowaj.- powiedziałam. Chłopak wskoczył do szafy akurat w chwili gdy nauczycielka do panowania weszła do pokoju.
- Przyszłam tylko powiedzieć że kolacja będzie trochę wcześniej.- powiedziała. Rozejrzała się po pokoju.
- Z kim rozmawiałaś?
- Ja? Z nikim. Próbowałam nastroić gitarę. - Powiedziałam.
- Rozumiem. Gdzie futerał? Jest w szafie? - podeszła do kryjówki Artura i złapała za klamkę. Sprawiłam że przez pokój przebiegł chłodny wiatr.
- Co to?- zapytała nauczycielka i odeszła od szafy.
- Chyba okno się nam rozszczelnia...- powiedziałam. Nagle do pokoju wszedł Jack.
- Witam.
- O co znowu chodzi?- zapytała. Po chwili obydwoje nauczyciele wyszli z pokoju. Otworzyłam szafę. Artur wyszedł ze środka lekko oszołomiony.
- Cichy mnie zaatakowały- mruknął. Zajrzałam do środka. Trzy wieszaki zleciały razem z ubraniami. Spojrzałam na zmierzwione włosy Artura.
-Zwykle nie są agresywne- zażartowałam. Nastała chwila ciszy. Nagle Artur roześmiał się serdecznie. Przyłączyłam się do niego.
<Artur?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz