Miałem sam przyjść! Spojrzałem na Vlada zaniepokojony, ale
posłusznie wstałem, zerknąłem na Neko, i ruszyłem za wampirem do znajomego
gabinetu. Czułem nagły przestrach camini. Spodziewała się najgorszego?
Złamaliśmy już przynajmniej połowę zasad…
Nauczyciel wpuścił nas i zamknął drzwi, zapalając światło.
- A więc, Sayu…- zaczął, ale nie wytrzymałem i mu przerwałem:
- Mogłeś poczekać! Sam bym przyszedł!
- Wiem, że byś przyszedł- Vlad wydawał się być
zniecierpliwiony- A teraz zamilknij chociaż na moment i posłuchaj.
Pokiwałem głową, przesuwając się w stronę Neko.
- Po pierwsze, usiądźcie- wampir wskazał krzesła, a stanął
naprzeciwko, opierając się o biurko. Wykonaliśmy polecenie- A więc, Sayu,
zacznę jeszcze raz. Do tej pory ugryzłeś camini dwa razy. Abla nie liczę, bo
wtedy nie straciłeś kontroli.
- Jakiego Abla?- spytała Neko.
- Mój znajomy camini. Pomógł, gdy odwiedziliśmy go z Sayem-
wyjaśnił krótko Vlad i znowu zwrócił się do mnie- W obu przypadkach odzyskałeś
opanowanie, gdy Haneko straciła przytomność, mam rację?
Pokiwałem głową.
- Wnioskuję z tego, że nie możesz zabić, gdy stracisz
kontrolę. Wyjątkiem byłoby ciągłe gryzienie bez pozwalania na regenerację sił
camini. Inaczej mówiąc- nie jesteś zagrożeniem.
Czas się na chwilę zatrzymał. Nie jestem zagrożeniem. Nie…
jestem… groźny… dla Neko? Powoli na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Spojrzałem na dziewczynę, by zobaczyć jej reakcję.
<Haneko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz