- Nie powinieneś tu być... - szepnęłam, odwracajac wzrok od jego brzucha. Muszę ze skruchą przyznać, że przyszło mi to bardzo trudno. Szczelniej zakryłam ranę, choć byłam świadoma, że nic to nie da. Musze coś zrobić... i to szybko. Inaczej Say może nie wytrzymać. Chociaż... Chyba coraz bardziej chciałam, żeby mnie ugryzł. Pokręciłam głową, karcąc siebie w myślach.
- Say, proszę cię... Idź stąd, zanim zrobisz coś czego sam będziesz żałował - nalegałam. Nie było mi łatwo go wyganiać, naprawdę. To ostatnie czego chciałam, ale musiałam. Byłam pewna, że jeśli mnie teraz ugryzie, to sobie tego nie wybaczy. Z westchnieniem podniosłam się i popatrzyłam na Saya. Jego wzrok i mina wyrażały zmartwienie, więc uśmiechnęłam się uspokajająco. Podeszłam do niego powoli, a kiedy odsunął się o krok, złapałam za rękę, przyciągając do siebie. Drugą dłonią sięgnęłam do jego koszulki, którą miał nałożoną na nos i powoli ją zsunęłam, intensywnie wpatrując się w miodowe oczy.
- Nie chcę, żebyś ode mnie uciekał... - szepnęłam najciszej jak się da i wspięłam się na palce, po czym pocałowałam go delikatnie w usta. Chyba jeszcze nigdy nie chciałam tak bardzo się nie odsuwać od chłopaka jak wtedy. Jednak musiałam. Poczucie niejakiego obowiązku zwyciężyło i stanęłam na całych stopach, wciąż patrząc w zmartwione oczy. Uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam się szybko.
- Powinnam coś zrobić z tą raną... - powiedziałam i zsunęłam się na skraj dachu, po czym czmychnęłam do swojego pokoju.
<Say?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz