poniedziałek, 29 lutego 2016

Od Gabriela - C.D. Ticho

Kiedy Say poszedł, od razu sięgnęłam po lusterko leżące na stoliku obok łóżka. Przedmiot miał prosty wygląd i kolisty kształt. Od razu przyglądałam się bandażom na szyi i musiałam przyznać rację złotookiemu. Musiałam odpoczywać i zadbać o siebie, jeśli miałabym zabić Mehmeda. Drań pożałuje, że odrodził się ponownie i w ogóle. Dlatego postanowiłam, iż nie będę marnowała czasu na "pierdoły" tylko przygotuje swój plan zemsty. Za moją matkę, za mojego brata i za to co mi zrobił. Pożałuje tego, że zadarł ze mną i moją rodziną. Już myślałam nad układaniem planu mojego rewanżu, gdy z zamyśleń coś mnie wyrwało, a raczej ktoś.
- *Ekhem* czy można się dosiąść? - usłyszałam czyiś męski głos, a ja wyjrzałam zza lustra.
Przede mną stał mężczyzna wyglądający na około 25 lat. Był blondynem o jasnych zielonych oczach i jasnej cerze. Na twarzy gościł lekki i trochę niechlujny zarost, ale przyznam że męskości dodawał. Miał na sobie brązową bluzę z kapturem, ciemne jeansy i adidasy.
Z początku no... trochę się w nim zauroczyłam, nie powiem. Był bardzo przystojny i miał coś co do mnie przemawiało. Jednak ta otoczka powoli znikała, gdyż w podświadomości, zaświeciła mi się czerwona lampka. Zielonooki blondyn wydawał mi się... dziwnie znajomy. Choć pierwszy raz go widzę, to miałam odczucie, że skądś go znam. Widząc jak oczekuje ode mnie odpowiedzi, sięgnęłam po papier i długopis, a później oddałam zapisaną kartkę, czekając na jego reakcję.

"Oczywiście że możesz... Tylko wybacz za milczenie. Do puki nie zregeneruje mi się gardło, nie mogę mówić"

<Ticho?>

Wybaczcie mi... chciałam wcześniej, ale miałam sporo spraw na głowie. Dodatku nie miałam weny na tego bloga. Głupia ja... - Ivy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz