Podniosłam się gwałtownie, łapiąc duży haust powietrza.
Pierwsze, co zobaczyłam to wielkie okno. Nadal byłam w gabinecie dyrektora…?
Spojrzałam w bok i zobaczyłam kucającego Saya. Na jego twarzy malowała się
ulga. Odwróciłam się za siebie i zobaczyłam maga, który z lekkim uśmiechem
przyglądał mi się.
- W porządku? - zapytał, podnosząc się. Pokiwałam powoli głową.
- Cieszy mnie to. Naprawdę jestem taki straszny, że musiałaś aż zemdleć? - zaśmiał się. Położyłam po sobie uszy, czując jak zażenowanie maluje mi policzki na różowo. Poczułam, jak czyjeś palce zaciskają się na mojej dłoni. Podniosłam wzrok na Saya i uśmiechnęłam się słabo.
- Powiedz mi, Haneko. Jadłaś coś dzisiaj? - mężczyzna popatrzył na mnie poważnie zza biurka. Zastanowiłam się przez chwilę. Właściwie to nie przypominałam sobie, żebym coś jadła.
- Zdaje się, że nie… - mruknęłam - Chociaż nie pamiętam zbyt dobrze… Ah tak, jabłko. Wtedy jak byliśmy nad jeziorem… - popatrzyłam na wampira, który przytaknął.
- Możliwe też, że zemdlała z tego powodu lub jak powiedziałem wcześniej ze strachu lub nadmiernego stresu - powiedział do złotookiego. Mimowolnie opuściłam głowę. Wiedziałam, że to nie dlatego. Ani przez stres, czy strach… - No nic. Pójdziecie do miasta zjeść coś… W miarę normalnego - uśmiechnął się, a po chwili ciszy zwrócił się do mnie - Więc? Z czym przychodzisz do mnie dzisiaj, moja uszata koleżanko?
Natychmiast spuściłam wzrok. Po chwili zacisnęłam dłonie w pięści wkurzona na siebie. Im szybciej mu o tym wszystkim powiem, tym szybciej stąd wyjdę.
- Bo… Miałam coś jakby wizję. Może raczej wspomnienie… Sama nie wiem - opuściłam uszy i popatrzyłam na dyrektora - To był jakiś szary pokój… I nóż? Jakieś ostrze, które leciało w moją stronę… - wydałam z siebie coś pomiędzy westchnieniem i warknięciem - Sama już nie wiem.
Podciągnęłam nogi pod brodę i zamknęłam oczy. Co mógł poradzić mi stary mag, skoro ja sama nie byłam pewna tego, co widziałam? I czy w ogóle to widziałam.
- Bardziej możliwe, że to było jakieś wspomnienie - powiedział po dłuuugiej ciszy. Podniosłam powoli wzrok na maga nieco zdziwiona tym, co powiedział.
- Czyli, że nie zwariowałam…? - spytałam zanim zdążyłam pomyśleć. Mężczyzna zaśmiał się serdecznie.
- Bynajmniej. Podejdź tutaj - poprosił. Po krótkim wahaniu podeszłam do niego i niepewna, co zrobić, stanęłam wyprostowana jak struna. Mag przyglądnął mi się uważnie i zapytał - Chyba nie pamiętasz za wiele ze swojego dzieciństwa, hm? Może chciałabyś odzyskać wspomnienia, które zostały zapomniane? - nawet nie pozwolił mi odpowiedzieć na pierwsze pytanie. Popatrzyłam na niego oczami, w których powoli zbierały mi się łzy i pokiwałam głową. Dyrektor uśmiechnął się lekko i kazał na chwilę zamknąć oczy. Posłusznie wykonałam polecenie, starając się ogarnąć. Przez ostatnie dni płakałam więcej niż… przez ostatnie dwa lata. No… może rok. Ale to i tak było dużo. Za dużo. Zdecydowanie.
- A to ciekawe… - mruknął mag, a ja natychmiast otworzyłam oczy.
- Co takiego…? - spytałam cicho. Mężczyzna podrapał się po brodzie i powiedział, patrząc na Saya.
- Nie masz wspomnień. Po prostu ich nie posiadasz, tak jakby ktoś ci je usunął. Ja nic na to nie poradzę… - urwał nagle. Zmrużyłam oczy i przyjrzałam mu się uważniej.
- Ale?
- Ale mój stary znajomy zapewne umiałby. Mógłby cofnąć cię w czasie do miejsca, które sobie przypomniałaś. Ten szary pokój… - kontynuował dalej, tłumacząc, że w czasie cofnęłabym się tylko mentalnie, a ciałem pozostała w gabinecie.
- To takie cofnięcie się do wspomnień. Dosłownie. Istnieje jednak pewne niebezpieczeństwo.
- Mianowicie? - ostry głos Saya przerwał dyrektorowi.
- Możliwe, że nie wszystko pójdzie po myśli i umysł Haneko lub jej psychika nieznacznie na tym ucierpią - skrzywił się lekko - Ale większe prawdopodobieństwo, że wszystko pójdzie po naszej myśli. Jednakże to decyzja Haneko i ona sama musi o tym zdecydować - dwie pary oczu zwróciły się na mnie. Opuściłam głowę i uszy.
- Ale najpierw powinniście pójść coś zjeść. Say, bądź tak miły i zabierz naszą uszatą koleżankę gdzieś, gdzie będzie mogła zjeść porządny posiłek - poprosił z ciepłym uśmiechem. Już widzę, jak coś jem. Na samą myśl robiło mi się niedobrze.
<Say?>
- W porządku? - zapytał, podnosząc się. Pokiwałam powoli głową.
- Cieszy mnie to. Naprawdę jestem taki straszny, że musiałaś aż zemdleć? - zaśmiał się. Położyłam po sobie uszy, czując jak zażenowanie maluje mi policzki na różowo. Poczułam, jak czyjeś palce zaciskają się na mojej dłoni. Podniosłam wzrok na Saya i uśmiechnęłam się słabo.
- Powiedz mi, Haneko. Jadłaś coś dzisiaj? - mężczyzna popatrzył na mnie poważnie zza biurka. Zastanowiłam się przez chwilę. Właściwie to nie przypominałam sobie, żebym coś jadła.
- Zdaje się, że nie… - mruknęłam - Chociaż nie pamiętam zbyt dobrze… Ah tak, jabłko. Wtedy jak byliśmy nad jeziorem… - popatrzyłam na wampira, który przytaknął.
- Możliwe też, że zemdlała z tego powodu lub jak powiedziałem wcześniej ze strachu lub nadmiernego stresu - powiedział do złotookiego. Mimowolnie opuściłam głowę. Wiedziałam, że to nie dlatego. Ani przez stres, czy strach… - No nic. Pójdziecie do miasta zjeść coś… W miarę normalnego - uśmiechnął się, a po chwili ciszy zwrócił się do mnie - Więc? Z czym przychodzisz do mnie dzisiaj, moja uszata koleżanko?
Natychmiast spuściłam wzrok. Po chwili zacisnęłam dłonie w pięści wkurzona na siebie. Im szybciej mu o tym wszystkim powiem, tym szybciej stąd wyjdę.
- Bo… Miałam coś jakby wizję. Może raczej wspomnienie… Sama nie wiem - opuściłam uszy i popatrzyłam na dyrektora - To był jakiś szary pokój… I nóż? Jakieś ostrze, które leciało w moją stronę… - wydałam z siebie coś pomiędzy westchnieniem i warknięciem - Sama już nie wiem.
Podciągnęłam nogi pod brodę i zamknęłam oczy. Co mógł poradzić mi stary mag, skoro ja sama nie byłam pewna tego, co widziałam? I czy w ogóle to widziałam.
- Bardziej możliwe, że to było jakieś wspomnienie - powiedział po dłuuugiej ciszy. Podniosłam powoli wzrok na maga nieco zdziwiona tym, co powiedział.
- Czyli, że nie zwariowałam…? - spytałam zanim zdążyłam pomyśleć. Mężczyzna zaśmiał się serdecznie.
- Bynajmniej. Podejdź tutaj - poprosił. Po krótkim wahaniu podeszłam do niego i niepewna, co zrobić, stanęłam wyprostowana jak struna. Mag przyglądnął mi się uważnie i zapytał - Chyba nie pamiętasz za wiele ze swojego dzieciństwa, hm? Może chciałabyś odzyskać wspomnienia, które zostały zapomniane? - nawet nie pozwolił mi odpowiedzieć na pierwsze pytanie. Popatrzyłam na niego oczami, w których powoli zbierały mi się łzy i pokiwałam głową. Dyrektor uśmiechnął się lekko i kazał na chwilę zamknąć oczy. Posłusznie wykonałam polecenie, starając się ogarnąć. Przez ostatnie dni płakałam więcej niż… przez ostatnie dwa lata. No… może rok. Ale to i tak było dużo. Za dużo. Zdecydowanie.
- A to ciekawe… - mruknął mag, a ja natychmiast otworzyłam oczy.
- Co takiego…? - spytałam cicho. Mężczyzna podrapał się po brodzie i powiedział, patrząc na Saya.
- Nie masz wspomnień. Po prostu ich nie posiadasz, tak jakby ktoś ci je usunął. Ja nic na to nie poradzę… - urwał nagle. Zmrużyłam oczy i przyjrzałam mu się uważniej.
- Ale?
- Ale mój stary znajomy zapewne umiałby. Mógłby cofnąć cię w czasie do miejsca, które sobie przypomniałaś. Ten szary pokój… - kontynuował dalej, tłumacząc, że w czasie cofnęłabym się tylko mentalnie, a ciałem pozostała w gabinecie.
- To takie cofnięcie się do wspomnień. Dosłownie. Istnieje jednak pewne niebezpieczeństwo.
- Mianowicie? - ostry głos Saya przerwał dyrektorowi.
- Możliwe, że nie wszystko pójdzie po myśli i umysł Haneko lub jej psychika nieznacznie na tym ucierpią - skrzywił się lekko - Ale większe prawdopodobieństwo, że wszystko pójdzie po naszej myśli. Jednakże to decyzja Haneko i ona sama musi o tym zdecydować - dwie pary oczu zwróciły się na mnie. Opuściłam głowę i uszy.
- Ale najpierw powinniście pójść coś zjeść. Say, bądź tak miły i zabierz naszą uszatą koleżankę gdzieś, gdzie będzie mogła zjeść porządny posiłek - poprosił z ciepłym uśmiechem. Już widzę, jak coś jem. Na samą myśl robiło mi się niedobrze.
<Say?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz