Zrobiłem minę męczennika. Podrapałem kark który upierdliwie mnie drażnił.
- Oj no... zdarza się każdemu. - stwierdziłem w końcu, wzruszając ramionami.
Lestat przybrał dziwny wyraz twarzy, co przy jego nienaturalnej bladości było jeszcze bardziej widoczne.
- No co?! - warknąłem nagle, gdy nie mogłem już wytrzymać tej dręczącej ciszy.
- Ja nic nie mówię. Znacznie łatwiej jednak byłoby gdybyś, nauczył się załatwiać te sprawy. - powiedział, z miną niewiniątka.
Ponownie warknąłem i ruszyłem powoli wzdłuż korytarza. Mijałem lśniące gabloty zapchane złotymi i srebrnymi pucharami. Zatrzymałem się przy jednej z nich, podziwiając kunszt wykonania.
- Ładnie, widzę, że w tej szkle są bardzo aktywni uczniowie. - powiedziałem, dotykając szkła.
Ja sam nigdy nie zdobyłem żadnego pucharu, ani nawet małego medalu. Mimo, że brałem niekiedy udział w różnych sportowych dyscyplinach. Cóż, tak to już bywa.
- Owszem, regularnie organizujemy zawody i bierzemy udział w tych odbywających się poza miastem. - powiedział, jakby mówił o czymś najzupełniej oczywistym.
Znowu zrobiło mi się głupio, ale zwalczyłem potrzebę ucieczki do swojego pokoju. A właśnie... Będę musiał znowu przenieść swoje rzeczy. Na szczęście, nowy pokój nie był zbyt daleko. Ot, kawałeczek od starego.
- Muszę iść do pokoju. Nie rozpakowałem się jeszcze i przeniesienie gratów będzie znacznie łatwiejsze. - powiedziałem z lekkim uśmiechem. - Jeśli nie masz nic innego do roboty, możesz iść ze mną. Pomoc zawsze się przyda, a jestem przekonany, że ten kolega z którym mam się zamieniać też będzie jej potrzebował.
<Lestat? Przenosiny? A potem nocna eskapada ^o^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz