środa, 25 czerwca 2014

Od Rodneya- C.D Lestata

Uniosłem z jękiem głowę która już zdążyła w miarę wygodnie opaść na twarde oparcie ławki. Usłyszałem hałas, a gdy otworzyłem oczy przede mną stał nieznajomy osobnik z chorobliwie bladą cerą. Zmrużyłem je, zastanawiając się co może ode mnie chcieć. Dopiero po chwili doszło do mnie gdzie jestem. Akademia, no tak... Zmierzyłem swojego niespodziewanego towarzysza okiem dość kiepskiego znawcy. Nie znałem się zbytnio na istotach innych niż zmiennokształtni i czarownicy. Zdecydowanie jednak nie był żadnym z nich. Zdobyłem się na wymuszony uśmiech.
- Ja? Tak, dziś jest mój pierwszy dzień. Mam czas na rozpakowanie, a od jutra zaczną mnie męczyć. - powiedziałem, zastanawiając się jednocześnie która może być godzina.
Niestety często miałem skłonności do zapominania o upływie czasu. Najczęściej, gdy coś ważnego mnie absorbowało. Zdałem sobie nagle sprawę, że powinienem się przedstawić. Po plecach przeszły mi ciarki. Jak ja nienawidziłem zawierać nowych znajomości. Po prostu koszmar. Rozejrzałem się na wszelki wypadek, w poszukiwaniu mojej wygadanej siostrzyczki. Tylko ona brakowała mi do dopełnienia obrazu rozpaczy.
- Em... jestem Rodney McKay. - wyciągnąłem rękę z nadzieją, że tamten jednak ją zignoruje.
Niestety nie zrobił tego. Z jego twarzy niewiele mogłem wyczytać. Usiadł koło mnie na ławce, w cieniu wielkiego drzewa, które właśnie zaczynało pokrywać się kwiatami.
- Lestat. - rzucił krótko i uścisnął moją dłoń.
Miał strasznie zimną skórę. Nagle zapragnąłem jednak wrócić do miłego pokoju w bloku C. W tym uczniu było bowiem coś niepokojącego. Oczywiście mogłem się mylić. Nigdy nie byłem dobry w określaniu charakteru innych. Nagle przez głowę przeszła mi broszurka informacyjna Akademii Crossa. Wprowadzała ona i przygotowywała na to co miało mnie czekać. Zaraz... czy tam nie było mowy o... aniołach? Uznałem to za kompletną bzdurę, ale w sumie w magię też przez pewien czas nie wierzyłem. Kogo jeszcze wymieniali? Zmiennokształtnych... jakieś podróbki wilkołaków w wersji kotów i... Nagle zalała mnie fala gorąca. Wampiry. Wskazałem na niego z głupkowatą miną.
- Ty... jesteś wampirem!? - dopiero potem doszło do mnie, że to co zrobiłem musiało wyglądać co najmniej głupio i śmiesznie dla tak przedwiecznej istoty.

<Lestat? ^^ >
Nie, absolutnie nie było długiego przypisu ^^ Biedny Lestat, czyli oni go złapali i siłą zgarnęli do Akademii? Ale pech ;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz