Spojrzałam na wyciągniętą rękę kobiety, na jej pogodną twarz i znów na
rękę. Nie wydawało się, by planowała coś złego. Podałam jej dłoń i
mruknęłam:
- Nazywam się Argona, a obiady serwują w stołówce - szybko puściłam rękę dziewczyny - To w tamtym kierunku.
Wskazałam rękę na korytarz za moimi pleceni.
- Prosto i w 2 korytarz w prawo. Duże, złocone drzwi.
- Hmm... dziękuję za instrukcje. A ty nie idziesz na obiad? - zapytała cały czas się uśmiechając
- Obiad? - zdziwiłam się i spojrzałam przez okno na słońce
14.20. Choler*, przez te zamieszanie z Sander kompletnie zapomniałam o obiedzie!
- Idę - odparłam obracając się na pięcie i idąc w kierunku stołówki
Dziewczyna ruszyła za mną i zaczęła wypytywać mnie o różne rzeczy... I
wtedy właśnie stało się to... usłyszałam ciche brzęczenie w uchu i
słowa Isabel stały się nagle szeleszczeniem liści na wietrze...
Westchnęłam i przystanęłam podnosząc ręce w obronnym geście
- Stop! - powiedziałam - Ja nie rozumie...m co ty mówić...
Brunetkę zamurowało. Znów zaczęła szeleścić bardzo szybko.
Zdecydowanie polski to najtrudniejszy język... Z translatorem dało się,
żyć ale teraz...
- Stop! - znów jej przerwałam - Can we speak in English?
<Isabel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz