środa, 25 czerwca 2014

Od Isabel

Szłam zamyślona wzdłuż pięknej ścieżki wokół której rosły krzewy róż. Nie zwracałam jednak uwagi na takie szczegóły. Musiałam odczytać instrukcje które otrzymałam dziś rano. Miałam udać się do swojego pokoju w Bloku B. Przystanęłam z zagubioną miną. Wszystko tu wydawało mi się takie wielkie. Co gorsza mój brat Rodney miał mi towarzyszyć, a jak zawsze gdzieś poszedł.
- Dobra... skup się. Przecież to nie może być takie trudne. Tu jest stadion... a gdzie mamy akademiki? - rozejrzałam się wokół szukając jakiejkolwiek żywej duszy.
Moja ofiara jednak nie nadeszła i z miną skazańca ruszyłam dalej. Ciężka walizka którą wlekłam za sobą potęgowała mój podły humor. Przez głowę zaczęły mi przelatywać różne myśli i wątpliwości. A może jednak źle zrobiłam? Może lepiej bym na tym wyszła, gdybym została w domu? W końcu, czego mnie tu mogą nauczyć? Samemu coraz lepiej opanowuję swój żywioł.
- Gdzieś tu przecież musi być mapka! - wrzasnęłam, wściekła upuszczając walizkę.
Dopiero po chwili spostrzegłam, że faktycznie nieopodal mnie wisi coś mogącego za nią uchodzić. Podbiegłam z szybko bijącym sercem i zapatrzyłam się w niezbyt dokładną miniaturkę terenu.
- Tu są ogrody i... Stadion! Czyli ja... hm... teraz w lewo, do głównego wejścia i tam powinny być te okropne bloki mieszkalne. - westchnęłam usatysfakcjonowana.
Zakręciłam się na pięcie i pognałam z nową werwą w kierunku końca ogrodu. Wszędzie wokół pełno było ustronnych miejsc. Jedno szczególnie mi się spodobało. Ładna, drewniana ławeczka w otoczeniu krzewów i drzew. Musiałam przyznać, że była to całkiem fajna okolica. W końcu dotarłam do głównego wejścia. Blok B powinien być po lewej stronie. Taszcząc grzechoczącą po bruku walizkę na kółkach, skierowałam się do wejścia. W korytarzach panował nieco większy ruch niż na zewnątrz. Ponownie zerknęłam na kartkę i z uśmiechem poszukałam pokoju numer 4. Moim oczom ukazało się spore pomieszczenie z dużym oknem. W środku poustawiano trzy łóżka, szafki i wielki stół. Szybko się rozpakowałam, wrzucając niedbale rzeczy do szafki i wyszłam zwiedzać tereny. Miałam zamiar jeszcze dziś znaleźć mojego marnotrawnego brata. Kiedy wychodziłam z pokoju podeszłam do pierwszej osoby którą spotkałam. Z szerokim uśmiechem wyciągnęłam w jej kierunku rękę na przywitanie.
- Cześć, jestem Isabel. Właśnie przyjechałam. Czy możesz mi powiedzieć gdzie tu serwują obiady?

<Popisze ktoś? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz