Znowu wybuchnąłem śmiechem i śmiałem się długo. Nie kpiąco, oczywiście, że nie. Śmiałem się, bo ktoś w końcu wpadł na to, że można próbować stąd uciec.
- Oczywiście, że próbowałem uciec. Prawie mi się to udało... ale musiałem po coś wrócić i zostałem złapany przez moją opiekunkę. Nie, więźniem nie jestem. A przynajmniej ja tak nie sądzę. A jeśli ja nie, to nikt nie powinien tak uważać. Nie zgodziłem się na mój "los", jak to ująłeś, ale, jak wspomniałem, spacyfikowali mnie. Zresztą tu nie jest tak źle, jest kilku dobrych...kar...- urwałem na chwilę- ... ludzi... nie ludzi. istot? Uczniów. O, pasuje.- znów się zaciąłem, ale chwile później uśmiechnąłem się szeroko, gdy zdałem sobie sprawę, że dobrze zrobiłem, mowiąc to i że mój instynkt mnie nie zawiódł.
- Na krańcu lasu stoi wychowawca twojej rasy, Marvin...- spojrzałem na Rodneya, a na jego twarzy również zobaczyłem lekki uśmiech, też musiał podejrzewać, że ktoś nas obserwuje. Przeniósł spojrzenie na nauczyciela, który wyszedł na widok i teraz zbliżał się do nas spokojnym krokiem.
- Jestem Marvin, miło mi cie poznać.- profesor wręcz mnie zignorował, zwracając sie do zmiennokształtnego- Rodney Meredith McKay, jak pamiętam, prawda?
Jakiś dziwnie miły się wydawał.- tak stwierdziłem, widząc jego zachowanie. może taki jest względem zmiennokształtnych...?
<Rodney?>
Wybacz, musiałam xD Tylko nie zajarzyłam jak to z jego imionami jest. To jest jego drugie imię czy co?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz