Złapałam owoc delikatnie w jedną rękę i uśmiechnęłam się do chłopaka. Szybkim ruchem zdjęłam z siebie łuk oraz kołczan i oparłam je o drzewo, a sama usiadłam w neutralnej odległości od szatyna. Wbiłam zęby w soczyste jabłko i przymknęłam oczy, rozkoszując się soczystym owocem. Przez cały ten czas czułam na sobie spojrzenie ucznia płci przeciwnej. Booo... on był uczniem, prawda?
- Jesteś uczniem akademi, prawda? - spytałam nagle, a po chwili otworzyłam oczy i popatrzyłam prosto na złotookiego. Białe zęby błysnęły w jego szerokim uśmiechu, który był w sumie zaraźliwy, ponieważ po krótkiej chwili i ja szeroko się uśmiechałam.
- Owszem, jestem. Zgaduję, że Ty jesteś nową uczennicą?
Skinęłam głową, dokańczając swój ulubiony owoc. Ogryzek po jabłku rzuciłam gdzieś w krzaki. Trochę zdziwiona patrzyłam na chłopaka, który z figlarnym uśmiechem przyglądał mi się w zaciekawieniu.
- No co? - spytałam, podnosząc się z zielonej trawy.
- Dlaczego masz kocie uszy i ogon? - wypalił po chwili ciszy - Nigdy wcześniej nie spotkałem nikogo kto by miał takie... dodatki - ostatnie słowo wypowiedział z lekką niepewnością, jednak uśmiech cały czas gościł na jego ustach.
- Najwyraźniej nigdy wcześniej nie spotkałeś camini. Lub kotołaka, jak kto woli. - wzruszyłam ramionami i zarzuciłam pakunek ze strzałami na plecy. Łuk przewiesiłam sobie przez ramię, tak było najwygodniej.
- Tak, jeszcze nie miałem okazji poznać - wyszczerzył się, po czym wyciągnął rękę w moim kierunku - Jestem Say.
Uścisnęłam jego dłoń ze skinieniem głowy.
- Minori, Minorin jeśli wolisz. Wiesz kim ja jestem, a Ty kim jesteś? Nie pachniesz jak człowiek... - mruknęłam, krzyżując ręce przed sobą.
- Wampir - odparł krótko z szerokim uśmiechem. Do tej pory nie miałam okazji poznać żadnego wampira, więc Say chcąc nie chcąc zaciekawił mnie swoją osobą.
- Chciałam iść potrenować strzelanie, masz może ochotę pójść ze mną? - zapytałam od niechcenia, odwracając się do chłopaka plecami.
- Tylko jeśli masz miecz, by potem potrenować ze mną.
- Miecz? Hmm... powiedzmy iż posiadam coś bardziej... nietypowego.
- To znaczy?
- Kosę z ostrzem, które sięgałoby Ci do ramienia - uśmiechnęłam się pod nosem, przypominając sobie miny ludzi, którzy ją widzieli.
- Dość... niekonwencjonalna broń, jeśli można tak powiedzieć.
- Zgadzam się. - po chwili ciszy odwróciłam się w stronę wampira. - Wampiry są super szybkie, prawda? Może mogłabym Cię wykorzystać do swojego treningu?
Na twarzy chłopaka pojawił się niewyobrażalnie szeroki uśmiech. Sama również parsknęłam śmiechem, zdając sobie sprawę, co powiedziałam.
- A o co dokładnie chodzi?
- Trzymałbyś po prostu jabłko w dłoniach i poruszał się z miejsca na miejsce - wzruszyłam ramionami - Byłbyś w stanie to zrobić, prawda? - spytałam slodziutkim głosem i zamachałam ogonem za swoimi plecami.
Say?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz