czwartek, 14 lipca 2016

Od Lin - C.D Alex - end

- Tak, mi pasuje. Ja ciebie tylko ,,zahipnotyzowałam’’. Ale to plan awaryjny.- powiedziałam ze spokojem w głosie.
- To kiedy zaczynamy?- zapytał chłopak.
- Nie dziś, nie jutro, nie pojutrze. Muszę zrobić szczegółowy plan. Jak na razie zapomnij, że w ogóle rozmawialiśmy o tym. Ty ucz się panować nad swoją mocą, ja załatwię plan.
 Przez resztę drogi nie rozmawialiśmy.  Oboje byliśmy pogrążeni w swoich myślach.
 W pewnym momencie zauważyłam, że stoimy już pod budynkiem B.
- Znowu pomyłka.- chłopak popatrzył na mnie zdezorientowany- Twój akademik jest po drugiej stronie.
- No racja.- powiedział dosyć przygnębiony- No to do jutra.
- Do jutra.- powiedziałam i weszłam do budynku. Nikogo nie było na korytarzu. ,, No i lepiej.’’
Weszłam do pokoju, zamknęłam drzwi na klucz, po czym usiadłam na łóżku i zamknęłam oczy. ,,Teraz, albo nigdy’’- pomyślałam. Postanowiłam wznowić zakazane zaklęcie obronne. Powinnam je przetestować. Nauczyłam się już je unicestwiać, po prostu muszę odczuwać silne emocje. Proste? Proste.
Był tylko mały problem. Muszę zrobić je z pamięci. Może się skończyć katastrofą, ale bez ryzyka nie ma wyników
- Zaklinam cię na wiatr i wichurę,
  Na mgłę i chmurę.- nagle poczułam, że zaczynam się unosić
- Na życie i śmierć,
  Na ciemności i światłości sens. - w tym momencie wyjęłam z pochwy, przypiętej do kamizelki, miecz. Długo mnie zastanawiało dlaczego nikt przedtem nie zwrócił na niego uwagi.
- Na świat cały,
  Na ból i cierpienie. - w tym momencie ciachnęłam mieczem swoją rękę. Poczułam jak krew wylatuje mi przez ranę. Otworzyłam oczy zobaczyłam, że krew zamiast kapać na pościel zaczyna się unosić.
- Z mojej krwi stwórz,
  Barierę potężną…- dalszego tekstu nie pamiętałam. Razem z krwią zaczęłyśmy opadać na łóżko.- Wspomnienia pokarz,- ponownie zaczęłam lewitować. Usłyszałam jak ktoś przechodzi po korytarzu. ,,A co jeśli, Alex mnie śledził’’- pomyślałam. Chwilę po tym zrobił mi się czarno przed oczami.
………………………………………………………………………………


Siedziałam przy stolę i czytałam książkę.
- Hej ponownie- powiedział znajomy mi głos. Choć sama tego nie chciałam, podniosłam głowę.- Co porabiasz?
,, Alex? Co ty tu robisz? Przed chwilą straciłam przytomność!’’- chciałam powiedzieć, ale nie mogłam. Jakaś siła wyższa mi na to nie pozwalała.
- Czytam.- powiedział głos wydobywający się ze mnie. ,,Czy ja wylądowałam w swoim wspomnieniu?’’- zastanawiałam się- ,, No tak. Musiałam pomylić słowa podczas wypowiadania zaklęcia! Niesamowite. Tylko jak cofnąć ten czar’’- w tym momencie wszystko zaczęło mi się rozmazywać. Zapanowała ciemność
……………………………………………………………………………………..
Otworzyłam oczy. Byłam w swoim pokoju. Nic się tu nie zmieniło. Rozejrzałam się dookoła. Krew, która przed chwilą się tu unosiła, zniknęła. Została tylko mała plamka na mojej koszulce. Na ręce miałam zaschniętą ranę. Za każdym razem gdy składałam w zaklęciu ofiarę z krwi, rana którą robiłam, zagajała się.
Naglę usłyszałam jak ktoś majstruje przy drzwiach. Szybko podbiegłam do nich i je otworzyłam.
- Alex, co ty tu robisz?- zapytałam osoby stojącej przede mną. Jednak to nie był on. 
- Wszystko dobrze?- na przeciwko mnie stał wychowawca klasy pierwszej, Max Sarren.
- Tak, wszystko jest w porządku. Czy coś się stało?
- Chciałem cię powiadomić, że jutro zaczynają się lekcje. No i jeszcze jedno. Będziesz miała współlokatorkę Dianę Calvino... Co ci się stało?!- wykrzykną nauczyciel patrząc na moją bluzkę, na której znajdowała się plamka krwi.
- Wylała mi się torebka z krwią. - skłamałam.
- Rozumiem. Jakby coś się stało to możesz na mnie liczyć.- powiedział, po czym skierował się w stronę wyjścia.
Zamknęłam drzwi, a następnie przewróciłam pościel na drugą stronę. Ciekawe co by było, gdyby moje współlokatorki zobaczyły plamę krwi na pościeli.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę wyjścia. Postanowiłam znaleźć spokojne miejsce gdzieś w lesie.
…………………………………………………………..
Znajdowałam się już nad jeziorem. Było piękne. Od idealnie gładkiej tafli wody odbijał się księżyc. Zbiornik wodny znajdował się w środku lasu pół godziny drogi od akademii.
Ciemność opanowywać już świat. W okolicy nie wyczuwałam żadnej żywej duszy. Idealnie.
Zdjęłam torbę i miecz. Szybkim ruchem wypchnęłam przed siebie ręce. Poczułam jak wiatr muska moją skórę. Powtórzyłam tę czynność kilka razy. Następnie zaczęłam kręcić rękoma w różne strony. Poczułam oplatające je zimne powietrze, po czym skierowałam ręce w kierunku wody. Wystrzeliłam z nich kulę z mgły. Leciała w szybkim tępię, po czym zderzyła się z taflą wody. Zniknęła. Na jeziorze pojawiły się koła fal (Ktoś wie jak to się nazywa?- Luna).
Zaczęłam się przyglądać wodzie, a następnie ruszyłam w kierunku akademii.
…………………………………………………………..
W okolicy nie było żadnych wampirów, co mnie dosyć zdziwił. Teraz była ich pora… Coś było nie tak.
Otworzyłam drzwi do pokoju. Zobaczyłam dwie śpiące dziewczyny. Od obu wyczuwałam kocią aurę. Wyglądały tak bezbronnie.
 ,,Mogłabym je zabić…’’- od razu powstrzymałam tą myśl. Byłam już zmęczona, więc zaczęły mi przychodzić do głowy brutalne myśli.
Bez przebierania się położyłam się na łóżku, po czym otulił mnie sen.

…………………………………………………………
Minori/Diana/Alex?Okazało się, że nie potrafię rymować ;.; A do tego się za bardzo rozpisałam… Ciekawe czy ktoś zdoła to przeczytać… Życzę powodzenia. - Luna

3 komentarze: