Niech czeka w tych drzwiach, niedługo sobie pójdzie. -
postanowiłem się nią nie przejmować i spróbowałem zasnąć.
Słyszałem jak na darmo usiłowała zwrócić moją uwagę, ale nic z tego! Nie dam się tak łatwo!
- O! jaka ładna lampka! Twoja?- powiedziała.
Uniosłem powieki aby zobaczyć czy ona na serio próbuje to
zrobić. Niestety, próbowała i było widać, że jest zdolna ciągnąć to godzinami.
Że też musiałem trafić na taki typ osobowości. W sumie… może być ciekawie.
Nagle poczułem jak odsuwa moje nogi i siada na łóżku.
- Jej! Też muszę sobie taką kupić... tylko bardziej...
ładną. – powiedziała.
Nastąpiła chwila ciszy. Patrzyłem jak wstaje z łóżka i
podbiega do półki z książkami. Podejrzewałem co się za chwilę stanie, ale się
nie ruszyłem. Zobaczymy czy naprawdę to zrobi.- pomyślałem.
Widziałem jak wyciąga rękę by dotknąć tej nieszczęsnej
książki. Widziałem w zwolnionym filmie jak jej palec powoli parł naprzód w
kierunku okładki. Widziałem jak centymetry powoli zamieniały się na milimetry.
Nagle mnie olśniło i wreszcie zrozumiałem. Zrozumiałem kogo
mam przed sobą.
Nie, nie może być ciekawie. MUSI BYĆ ciekawie.- poprawiłem się.
Uświadomiłem sobie, że przez ten cały czas tego właśnie mi brakowało.
Uświadomiłem sobie, że przez ten cały czas tego właśnie mi brakowało.
Brakowało mi takiej nieprzewidywalnej osoby jak ona.
I wtedy nastąpił wybuch.
- Aj! Wybacz! – krzyknęła i podniosła książkę w celu odstawienia jej do biblioteczki, jak gdyby nigdy nic.
Wstałem z łóżka udając zdenerwowanego, chciałem ją zmylić.
Chciałem żeby myślała iż taki mam charakter. Tak naprawdę to rozśmieszyła mnie
cała ta sytuacja i jej postawa. Podszedłem do stosu książek na ziemi i pomogłem
je poukładać. Kiedy skończyliśmy usłyszałem tylko:
- Skoro już nie śpisz, jestem pewna, że chętnie wyjdziesz z
tego leża smoka i pójdziesz ze mną do miasta.
Po tych słowach, zanim się obejrzałem, ciągnęła mnie za rękę
w kierunku świata. Świata wolnego od czterech ścian. Świata, w którym czasem
nie chciało mi się istnieć.
Ciągnęła mnie, tak jak powiedziała- w kierunku miasteczka.
Nie widziałem w tym żadnego sensu, nie wiedziałem po co akurat tam, ale
podejrzewałem, że ma jakiś plan.
Po krótkim czasie wymuszonej na mnie przechadzki,
zatrzymaliśmy się przed sklepami. Nie było ich zbyt wiele, więc nie był to
ogrom możliwości do wyboru. Morderczyni moich książek, wbiegła od razu do
pierwszego lepszego sklepu, ja zaś poczłapałem za nią. Na chwilę przystanąłem
przed drzwiami, gdyż kątem oka między drzewami coś zauważyłem.
Przypominało krowę Milkę.
Gdy się szybko obróciłem w stronę drzew, niczego tam nie było.
Przypominało krowę Milkę.
Gdy się szybko obróciłem w stronę drzew, niczego tam nie było.
- Uhm... Okay?...- powiedziałem do siebie i wzruszyłem
rękami. Obróciłem się szybko na pięcie i
wszedłem do sklepu.
Ku mojemu szczęściu był to sklep ze słodyczami. Był tak duży
jak przeciętna Biedronka, więc nic dziwnego, że nigdzie nie widziałem mojej
dręczycielki. Uśmiechnąłem się do siebie i zacząłem szukać jakiś interesujących
słodkości. Bo zebraniu kilku rzeczy, które sprawiają, że dentyści mają pracę,
mój wzrok nagle padł na podłużną fioletową czekoladę. Nie było na niej krowy. Szybko
odwróciłem wzrok z myślą, że to nie może być prawdziwe, że to tylko moja
wyobraźnia, ale coś mnie namawiało, żeby sprawdzić jeszcze raz. Gdy odwróciłem
z powrotem głowę, krowa była na swoim miejscu, a czekolada udawała niewinną. Z
nieufnym wzrokiem zakradającego się Azjaty poszedłem do kasy. Jak na zawołanie
ONA tam na mnie czekała, z torbą lizaków i czekoladek. Świetnie.
W czasie kasowania i płacenia nic do mnie nie mówiła.
Podejrzewałem, że zaleje mnie potokiem słów jak tylko wyjdziemy ze sklepu.
Miałem
rację.
-Znam cię od krótkiego czasu, a dalej nie wiem jak masz na
imię. Moje to Isabel. A twoje?- zapytała, zmuszając mnie do mówienia.
- Uhm… Picas?- starałem się jak najmniej mówić, ale przy
niej to nie było możliwe.
- Wow. Ciekawe. Przypomina mi to pewnego malarza.- kiedy to mówiła
szybko odwróciłem głowę w jej kierunku, próbując uciszyć ją wzrokiem. Coś w
mojej głowie krzyknęło- Nie! Nie on! Tylko nie on…
Na szczęście chyba to zauważyła, bo ominęła ten temat i
zmieniła go na bardziej ogólny.
- Kocham sztukę a najbardziej uwielbiam rysować i rzeźbić! Robię to od lat i nie mam zamiaru przestawać!
Mogę ci pokazać parę szkiców, jeśli chcesz. A tak w ogóle to co TY umiesz
robić? Może coś ze sztuką?- Rzuciła tym, jakże oczywistym dla tego tematu
pytaniem.
Nie odpowiadałem. Nie miałem co powiedzieć. Bo co mam jej
niby powiedzieć? Że umiem robić pierogi? Nie…- dyskutowałem sam ze sobą w
myślach.
Najwyraźniej pomyślała, że nie chcę jej tego mówić, bo
zaczęła rozmawiać na inny temat.
Mówiła kilka ciekawych rzeczy, ale więcej było
tych nieistotnych. Przytakując i słuchając ją dalej, zauważyłem, że zmieniliśmy
otoczenie. W jakiś dziwny i prawdopodobnie przypadkowy sposób znaleźliśmy się koło
jeziora. Zauważyłem też, że Isabel jakby bardziej starała się skupić
moją uwagę na sobie.
Dowodem na to było pytanie jakie zadała.
- Ej, a co ty masz za słodycze w tej siatce? Coś ciekawego?-
powiedziała energicznie i szybko zabrała mi moją siatkę z smakołykami.
Pozwoliłem jej wziąć moją torbę, patrząc na nią i próbując zrozumieć o co jej
chodzi.
- O, same pyszności! Chwila… Co… co tu robią czekoladowe
żabki? Sprzedawali tam coś takiego? I do tego jeszcze...- Urwała.
Zauważyłem w spowolnionym tempie, jak rzuca obie siatki na
ziemię i wykonuje jakiś dziwny ruch w moją stronę. Nie rozumiałem co ona robi,
dopóki mnie nie mocno i nieoczekiwanie popchnęła. Czułem się jakby ktoś mnie
kopnął z okrzykiem „This is Sparta!” do dziury. Na szczęście nie było tam dziury.
Wpadłem do jeziora.
Po szybkim i dość bolesnym spotkaniu z wodą, wynurzyłem głowę i ręce.
Serio? Jak mogłem dać się tak wrobić?! Przyznam, że tego się
nie spodziewałem. Nie domyśliłem się też, że przechadzka koło jeziora była
zaplanowana! Wszystko to było zaplanowane! Oszustka! – mój mózg nie mógł
uwierzyć, że dał się tak nabrać i oskarżał ją co chwila o coś nowego.
A ona tylko tam stała
i się śmiała ze mnie. Popatrzyłem na nią chwilę. Potem zanurzyłem twarz w
wodzie udając, że to mnie poruszyło i też się zacząłem śmiać.
Wiedziałem wtedy, co
miałem na myśli mówiąc, że będzie ciekawie.
<Isabel?>
Tak, przepraszam, to mój ostatni post, w którym kopiuję
część z poprzedniego ;-; (jeśli to nie przeszkadza to dajcie znać, ja to traktuję jako "początek" i mi o wiele łatwiej pisać, bo jak wiecie nie potrafię wymyślić początku ;p)
I jeśli nie odpisuję na posta już 3 godz, to wiedzcie, że coś się dzieje...
(albo po prostu jestem poza kompem ;) )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz