- Pfff, tak na marginesie, jesteś zmiennokształtnym, więc masz szczęście.- odezwałem się, patrząc na Rodneya- Chociaż szczęście to źle powiedziane... Artur mógłby to tak ująć.
- Jeśli Rodney jest zmiennokształtnym, a ty wampirem... to czemu się ubiegałeś o zamianę pokoi?- spytał Artur, patrząc podejrzliwie. Fakt, nie wspomniałem o tym. Nawet nie pomyślałem.
- Polubiłem go. Spotkałem na ławce i tak sobie gadaliśmy.- poklepałem Rodneya po ramieniu.
Rozległo się pukanie do drzwi. Wszyscy spojrzeliśmy w tamtą stronę. Drzwi się otwarły i zobaczyłem głowę Saltzmana, gdy wejrzał do nas. Szybko ocenił sytuację, wyprostował się i odezwał:
- Cześć wam. Jakaś konfrontacja?
<Rodney, Artur?>
Pfff, nie wiedziałam co napisać. Pewnie zepsułam czyjś pomysł. Tak. Zepsułam wam jakiś plan? Generalnie na początku nie wiedziałam po co nauczyciel miałby o nich przychodzić, ale skoro Marvin przyszedł jako nauczyciel, to Saltzman może jako wychowawca. Hmm.
Jeśli zniszczyłam plany, dajcie znać ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz